Uwolnić się od czasu zewnętrznego
Chciałabym mniej więcej "nadążać" za tym, co publikuję zarówno na portalu Żyj Świadomie, jak i tutaj, na blogu. Usiłuję zebrać to wszystko w całość i jednak blog jest do tego najlepszym miejscem.
===================================
Uwięzieni w czasie
W języku
prasłowiańskim czas miał dwa znaczenia: określony odcinek, punkt oraz coś
nieograniczonego, wiecznego. Każdemu z tych określeń odpowiadało inne słowo,
których niestety z powodu braku informacji na temat pisowni nie mogę
przytoczyć. Tak czy inaczej nie trudno się zgodzić, że także dzisiaj czas można
rozumieć dwojako. Dla jednych będzie on czymś ściśle wyznaczonym – dzięki
zegarkom, a dla innych jakąś rozciągłością.
Ludzie, z
racji tego, że żyją w świecie i muszą funkcjonować w społeczeństwie, już od
zarania dziejów usiłowali mierzyć czas. Dla starożytnych, dla rolników, dla
pogan zegarem była natura. To pory roku wyznaczały najważniejsze święta, to
pogoda – bądź niepogoda – informowały o czynnościach wykonywanych danego dnia.
Wraz z powstaniem zegarów, a potem zegarków na rękę, kiedy to coś zupełnie
nieuchwytnego, abstrakcyjnego, zostało „zaklęte” w przedmiocie, czas stał się
czyś materialnym. Skutków takiego postrzegania nie można określić, jako
pozytywnych.
„Marnujesz
czas”, „trwonisz czas”, „oszczędzasz czas”. Te wszystkie czasowniki
przypominają o tym, że wszystko nieustannie się zmienia, pędzi. A my
zapominamy, że czas to nie tylko zegarek i biegniemy razem z nim. Kultura
Zachodu jest szalona – popadliśmy w niebezpieczny obłęd liczenia czasu zegarowego.
Ciągle się spieszymy, praca wyznacza tok naszego dnia, jesteśmy zestresowani,
zdenerwowani, żyjemy przyszłością. Przyświeca nam jeden cel – jakiś
wyimaginowany sukces na końcu tej szalonej drogi. Czy do niego dotrzemy?
Oczywiście, że nie. Będzie się przesuwał aż do śmierci, nadając naszemu życiu
marny sens…
Tego, jak
bardzo jesteśmy zależni od czasu, nie sposób zmienić z dnia na dzień. Tak
naprawdę całkowicie nie można tego zmienić. Jesteśmy częścią pędzącej machiny,
jesteśmy trybem, który musi chodzić idealnie. Kiedy jednak uświadomimy sobie,
że oprócz zegarków mamy jeszcze coś innego – wewnętrzną wieczność, którą
odczuwamy ilekroć zanurzymy się w sobie. To właśnie ta wieczność jest naszym
czasem właściwym. Owszem, trzeba iść na uczelnię, do szkoły, do pracy. Trzeba
zaprowadzić dzieci do szkoły. Jednak kiedy zrozumiemy, że obowiązek nie
powinien oznaczać czegoś negatywnego, to wszystko stanie się naszą
codziennością z wyboru. Dopóki idziemy za głosem serca, a powinniśmy za nim
iść, wszelkie obowiązki, które reguluje czas zegarowy, będą przyjemną częścią
naszego życia. Zaczną bowiem stanowić coś ważnego dla rozwoju duchowego oraz
tego, co my dajemy światu.
Musimy
nauczyć się przeżywać życie całym sobą. Nie oznacza to bycia jedną nogą w
wieczności, a drugą w codzienności. Te dwie warstwy powinny się pokrywać! Tylko
w taki sposób uszczęśliwimy siebie i bliskich. Spokój ducha, harmonia wewnętrzna
to jedyne rozwiązania, jakie możemy zastosować, żeby wyrwać się z obłędu.
Jeśli
czujesz, że coś cię więzi, że musisz robić coś, co nie sprawia ci radości, ani
nikomu innemu – zmień to! Ale kiedy dojdziesz do wniosku, że twoje poświęcenie
ma w sobie jakiś cel – na przykład zarobienie kilku groszy na rodzinę, zaakceptuj
to i bądź dumny z siebie. I odwrotnie – nich wszyscy, dla których inni się
poświęcają będą im dozgonnie wdzięczni. Wdzięczność ofiarowana drugiej Osobie
to najwspanialszy prezent pod słońcem!
Czas
zegarowy jest bardzo podstępny, potrafi sprawić, że myślimy tylko o nim.
Odliczamy godziny, minuty. Wszystko wokół krzyczy – bądź produktywny! A ty się
trzęsiesz, bo boisz się, że nie starczy czasu na zrobienie wszystkich zadań.
Uwierz! Czasu starczy! Jeśli nie tego zegarowego, to wiecznego masz pod
dostatkiem!
Tkwimy w
obłędzie czasu liniowego, którym się posługujemy, bo przecież nieustannie
przyświeca nam jakiś cel w postaci sukcesu, awansu, bogactwa. Właśnie przez to
żyjemy wyobrażeniami o przyszłości, nieszanując chwil obecnych. A przecież to
one są drogą, to one są celem. Każdy kroczek do postawionych sobie celów –
niech to nawet będzie i to bogactwo – jest ważny i godny uwagi. Jeśli się
potkniemy, coś się nie uda to czy się załamiemy czy pójdziemy dalej z jeszcze
większą werwą? Ten, który żyje w czasie zegarowym, liniowym i myśli tylko o
przyszłości załamie się i podda rozpaczy – nie wyszło mi, jestem przegrany!
Lecz ten, który zwraca uwagę na każdy, nawet najmniejszy kroczek, nie przejmie
się tym, że się potknął. Rozważy dlaczego tak się stało i będzie uważał jeszcze
bardziej na każdym następnym stopniu.
Czas
wieczny nie tylko dotyczy tego, co jest w nas. To czas, którym operuje każdy
człowiek i cały wszechświat. W tym czasie krąży energia na kuli ziemskiej,
można to zrozumieć na takim poziomie świadomości. To czas, którego nie
policzymy, nie zmierzymy, nie uchwycimy. Ludziom udało się go w jakiś sposób
okiełznać – zegarki są coraz bardziej dokładne. Ale ten wieczny czas wciąż się
wymyka i dotrzeć do niego można tylko drogą świadomości, skupiając uwagę na
teraźniejszości.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami lub uwagami, zapraszam :)