Naturalność odpowiedzią na pytanie "kim jestem"
Często
zastanawiam się na temat masek przybieranych przez ludzi w określonych
sytuacjach. Szkoła, praca, dom, knajpa. Dlaczego w tak wielu przypadkach każde
spotkanie z tą samą osobą, w zależności od miejsca, jest zupełnie inne? Czy to
dobre, że musimy ukrywać siebie, a udawać kogoś zupełnie obcego?
Szybko
niestety uczymy się, że tak ma być, a ta Ja z knajpy to zupełnie inna Ja niż ta
w szkole. Nazwaliśmy to dostosowaniem, dopasowaniem do danej sytuacji i usilnie
twierdzimy, że nie ma w tym nic złego.
„[…] Musisz wiedzieć jedno, jeśli Ci zależy na opinii ludzi,
z którymi masz do czynienia poza domem, musisz być dostosowana (to jest inne
określenie zakładania maski)..”
To słowa, które otrzymałam na pewnym forum psychologicznym.
Chodziło mniej więcej o powyższy problem – maski, udawanie, a oswojenie z tym i
zagubienie prawdziwej siebie. Niestety to dzieje się często – ludzie tak
pochłonięci przybieraniem różnych oblicz zapominają drogę do własnego Ja. Potem
różnymi sposobami próbujemy na nią wrócić, jednak żaden nie jest skuteczny
(żaden skuteczny akt rozpaczy, desperacji, depresji, a również zatracenie się w
używkach). Nic innego nam nie pomoże, jeśli sami nie zauważymy problemu. A
kiedy już go zauważymy to zamiast roztrząsać go, rozmyślać jak się zmienić,
żeby zacząć być sobą, szukać kolejnej maski, powinniśmy powiedzieć:
Okej, dobrze. Cieszę
się, że znalazłam problem, który mnie gryzie. Zaakceptowałam go i zrozumiałam.
Więcej tak nie zrobię, bo jestem świadoma i wolna.
Ale tak nie mówimy. Pogrążamy się w rozpaczy. Czemu? Bo
zauważyliśmy problem i nie mamy zielonego pojęcia, co z nim zrobić. Owszem, to
może być powód dobry do rozpaczy. Potem takie powody kumulujemy skrzętnie pod
poduszką i gdy tylko mamy ochotę, wyciągamy je i płaczemy nad ich losem… A to niczego
nie zmienia.
Skoro już udało nam się odnaleźć problem, błąd w swoim
zachowaniu – to go zaakceptujmy. I wtedy zniknie! Zniknie zupełnie i będziecie
z uśmiechem wspominać moment, w którym się przejmowaliście problemem.
„Są dwa rodzaje
problemów: takie, których nie da się rozwiązać i takie, na które nie mamy
wpływu”
Trzeba po prostu je zaakceptować. Powiedzieć: w porządku.
Nic więcej, zaakceptować. No, tylko niestety i tu pojawia się haczyk. W tym
akceptowaniu można wpaść w tajemniczą pułapkę z pytaniem: jak zaakceptować ten
los? Jak zaakceptować takie, a nie inne swoje zachowanie? Każdy ma tę odpowiedź
w sobie. Ja powiem tylko, za panem Edelmanem, który w Zdążyć przed Panem Bogiem
powiedział o tych wszystkich wydarzeniach w czasie wojny:
A jakie to ma teraz znaczenie?
Zadaje sobie to pytanie bardzo często i wtedy dostrzegam
Teraźniejszość. Taka iskierka macha do mnie i rozszerza się, wchodzę i okazuje
się, że rzeczywiście PROBLEM ZOSTAŁ ROZWIĄZANY.
Kiedy dostrzegłam (czy też wyimaginowałam sobie) problem dotyczący
masek i przybierania różnych form na siłę, zaczęłam się zastanawiać gdzie jest
prawdziwa Ja? Albo która z tych Martyn jest rzeczywista? Oj, oczywiście to
zabawna pułapka. Nie ma żadnych innych Martyn, każdy jest jeden, jest tylko
jedno Ja. To jest to Ja, kiedy mówisz to nagłos, w pełnym skupieniu i nagle
spływa na ciebie spokój chwili i otula swoim ciepłem. Nawet już się nie
zastanawiasz kim jesteś – po prostu jesteś.
I jaki to ma wpływ na te wszystkie maski? Już mówię.
Kiedy po prostu jesteś, jesteś świadomy, wszelkie zachowania
wypływają z natury. Naturalne zachowania to nie tylko jedzenie, sikanie i seks
dla przedłużenia gatunku. Naturalne jest wszystko to, co wypływa z naszego
wnętrza. A więc każdy, jako Człowiek, istota zdolna do refleksji, wrażliwości i
myślenia, jest z NATURY zdolna do kulturalnych zachowań. Bycie naturalnym
przecież nie oznacza kogoś, kto skacze na ulicy i udaje małpę. Dla człowieka
naturalne jest bycie Człowiekiem – świadomym mieszkańcem Planety. Myślącym i
reagującym, zdolnym do empatii, miłości i dobry, a poza tym inteligentny. To są
nasze naturalne zachowania. Szkoda, że boimy się im poddać, kojarząc wszystko
ze zwierzętami i upodobniając się do nich w myślach. Straszna to mentalność
społeczeństwa, które udaje jak najwięcej, żeby tylko nie być jak zwierzęta.
Skutek oczywiście odwrotny.
Wracając jednak do bycia naturalnym. Kiedy już stajemy się
świadomym, prawdziwym Ja, nagle owe naturalne zachowania przestają wymagać od
nas wysiłku. Naturalnie, zgodnie z samym sobą i z szacunkiem do innych ludzi,
nie będziemy rozbijać klawiatur ludziom na głowach w pracy, ani nie słuchać
nauczycielki, która przecież też jest Człowiekiem i wykonuje swój zawód, nie
będziemy też jeść w restauracji mlaskając i brudząc wszystko wokół. Musimy
przestać uciekać w tę sferę wyimaginowanej niedoskonałości człowieka. Ludzie
mają straszne kompleksy – takie nieświadome, tkwiące głęboko w podświadomości,
zbiorowe. Dotyczą właśnie tej maski, jaką ludzkość na siebie nałożyła –
uciekamy od siebie, mówiąc, że przybieranie masek jest normalne. Gdybyśmy
przestali tak się bać „bycia zwierzęcym” i gdybyśmy zrozumieli, że tak naprawdę
jesteśmy wartościowi i mamy wielką siłę. Uważam, że Człowiek powinien mieć
szacunek do samego siebie i innych. Patrzeć z uśmiechem zarówno na przyjaciół,
jak i obcych oraz na SIEBIE. Zrozumieć swoją wartość, której nie trzeba
pokazywać, wywlekać na „powierzchnię”, bo ona jest w całym naszym Ja. Jest
tylko wtedy, kiedy jesteśmy czyści – a nie przepełnieni maskami, formami i
problemami. Takiej wartości nie trzeba akcentować. Trzeba o niej wiedzieć,
akceptować ją i szanować.
Zaakceptowanie siebie takiego, jakim się jest to największe
wyzwanie dla każdego człowieka. Kiedy stanie się on naturalny, maski nie będą
mu potrzebne. I dzięki temu nie będzie miał później problemów z egoizmem,
dostosowaniem się, z pytaniami kim ja
jestem, a wszystkie maski stopią się w blasku jego Ja.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami lub uwagami, zapraszam :)