Moja joga
Moja joga to ujarzmienie tego, co przepływa, wypływa i dopływa – miłością, zaufaniem i dobrem istnienia. Ujarzmienie nie brzmi najlepiej, kojarzy się z wysiłkiem, z przymusem, z niezadowoleniem, a nawet jeśli przynosi pozytywne skutki, to tylko do czasu, aż nie poczujemy ograniczenia i zechcemy wyrwać się ze schematu, jakim jest – tak jak wszystko – joga. Ale to nie tak. Doświadczam jej od dawna, jak na moje krótkie życie. I doświadczam na każdy z możliwych sposobów, jakie podpowiada mi serce. Czasem podpowiada to umysł, bo i on potrafi być lustrem świadomości, jeśli sami staniemy się przejrzyści. To piękne, co można uczynić wraz z umysłem, co on sam może zaoferować. Poznawać w tak niezwykły sposób prawdy, rozbijać je na czynniki, aby pozwolić oglądać sobie całość – z innej perspektywy. Jaka ona jest? Dokładniejsza, ostrzejsza, szczegółowa? Chyba tak. A zarazem może być ogólna, tak jak prawda widziana sercem. I tutaj wszystko staje się jednakie. Wróćmy do jo