Teoria aniołów...



MOJA TEORIA ANIOŁÓW



            „Maksymalnie rozjaśniona egzystencja”, jak powiedzą egzystencjaliści. Dobry duch, zupełnie czysty, ideał, powiedzą inni. Świadomy, niczym Bóg.
            Tak można zdefiniować anioła.
            Czy taki może stać się człowiek? Szybka odpowiedź: nie.
            Tak powie większość. Jednak ja się zastanawiam.
            Skoro anioły mają najlepiej rozjaśnioną egzystencję, będą najbardziej świadomi, idealni, to i tak to musi skądś pochodzić. Wszelka zmiana bierze się od źródła. U źródła anioł musiał być KIMŚ. Tak też jest naszym wzorem duchowym, wzorem postępowania. Ośmieliłabym się powiedzieć: to nasza dusza, która stopniowo ten wzór, czerpany od Boga, w siebie wlewa. Kiedy odbicie się wypełnia, można dusze nazwać Aniołem. Staje się nim (z człowieka zmienia w Anioła). Taki proces zmian jest normalny: od niemowlęcia, ku młodzieńcowi, przez dorosłego i starca. Śmierć – Bang! I jesteśmy Aniołkami?
            Nie do końca. Aniołkami stajemy się, kiedy mamy całkowicie rozświetloną egzystencję. Jeśli zaś nie – musimy powtórzyć życie po raz kolejny. Wieczny cykl reinkarnacji, wieczny powrót – będziemy go przeżywać aż do uświadomienia go sobie. Każdy kolejny „powrót” to coraz większe budzenie się ze śpiączki w świecie zmysłów – czas wzbić się wyżej. Na tym poziomie utknął dzisiejszy świat, a był tak blisko zbliżenia się ku lepszym czasom. Obracanie się w materializmie popycha do coraz to nowych skrajności…
            Wracając do Aniołów… Dopóki nie przeżyjemy swojego życia świadomie, nie obudzimy się, będziemy przeżywać wieczny powrót nieskończoną ilość razy (nie pamiętamy poprzednich żyć, dopiero bardzo silna praca duchowa nad sobą mogłaby zapewne nas przybliżyć do wyniku). Świadomość życia to najwyższy szczebel i właśnie/dopiero wtedy, po śmierci możemy stać się Aniołami.
            Kult Aniołów jest uzasadniony. To piękne wzorce naszych dusz, dusz wypełnionych, „rozjaśnionych”. Zapomnieliśmy jednak, żeby do nich dążyć. Zapomnieliśmy, w całej tej szopce, że są prawdziwe.
            Prawdziwa wiara to pierwszy ze stopni, do budzenia się z nieświadomości. Świadomość to brama ku lepszemu życiu, droga do rozjaśniania swojej egzystencji.
            Droga, która umożliwi nam wstąpienie w anielski orszak.

Komentarze