Harmonia dwóch światów



            Czujemy w sobie nieustanną potrzebę oderwania się „od siebie”, wyjścia z siebie, absolutnego spojrzenia z dystansu. Odrzucenie EGO, myśląc o nim, jako całej tej otoczce wokół naszego prawdziwego, czystego Ja. Czy również odczuwasz tę potrzebę? A może udaje ci się w taki sposób żyć? A może tylko tak myślisz…?
            Warto uświadomić sobie, że ciężko tak całkowicie oddalić się od siebie. Nie mówię już tylko o ego, bo gdy potrafimy je rozpoznać ono naprawdę znika, roztapia się. Mówię o naszym czystym Ja, już odnalezionym i pokochanym, teraz chcącym wznieść się wyżej – w tę sferę połączenia, czy też zjednoczenia z boskim absolutem. Jest to potrzeba wykraczająca poza tradycyjny sposób pojmowania „wyjścia z ciała”, czy to dosłownie czy w przenośni. Chodzi o życie w taki sposób. O całkowite odrzucenie tożsamości.
            Jednak dostrzegając w sobie taką potrzebę, jedyne co możemy zrobić to rozejrzeć się wokół i zapytać: jak ją zrealizować? Nagle dostrzegamy, że przedmioty, ludzie, widoki, NASZE ZMYSŁY są nam tak bliskie. Topiąc swoje wiecznie obrażone ego pokochaliśmy to, co w nas czyste, a zarazem to, co czyste w innych ludziach, zwierzętach, naturze i całemu jej bogactwu. Otwieramy się w pełni i czerpiemy z tego. A potem trach i pojawia się ta dziwna, mierzwiąca myśl: chcę iść dalej. Śmierć okazuje się przerażającą perspektywą, bo wróży rozstanie z tym, do czego się przywiązaliśmy prawdziwą, czystą miłością. Perspektywa życia po śmierci, wiecznego koła, reinkarnacji nie ułatwia. Odrodzimy się bowiem, jako inni ludzie, być może wcale nie ludzie i inne już atrybuty będą nam towarzyszyły. Zapomnimy także, bo to przecież normalne, że kiedyś byliśmy tak bardzo do czegoś przywiązani.
            Czy twój niewątpliwy podziw dla piękna Natury, dla wszystkich bliźnich nie powstrzymuje cię przed lękiem na myśl o odłączeniu się całkowitym z ciała i ziemskości – wzleceniem do boskości (może do samego Boga) tak bardzo w głębi duszy upragnionym…?
            Czy nasze uczestniczenie w pięknie, jakie daje ta niesamowita energia wszechświata, musi w gruncie rzeczy sprowadzać się… właśnie do nich – do rzeczy, do ludzi, do zdarzeń, sytuacji? W takim razie powinniśmy korzystać z życia, cieszyć się z niego, z tego co mamy, dbać o to, troszczyć się i kochać. Z myślą o śmierci, o rychłym końcu tego właśnie życia, a i z myślą, że jego jakość wpłynie na naszą formę w kolejnym.
            Po prostu: żyć dobrze. Być dobrym człowiekiem.
            I zgadzam się z tą myślą, czuję się lepiej, a zarazem ponownie uderza mnie to mimo wszystko przywiązanie do ziemskości. Brniemy w niej, zanurzamy się, czasem zakopujemy, a w gruncie rzeczy chcemy lecieć – wzdłuż „linii horyzontu”. Balansując pomiędzy sferą ziemską, zewnętrzną, a duchową – wewnętrzną. Zachować spokój ducha i równowagę pomiędzy jedną, a drugą. Okazuje się, że wracamy do najprostszych, banalnych rad: każdego dnia poświęć choć chwilę na sprawy twego ciała, ducha, umysłu i rozwoju. Znajdź dla wszystkiego czas. Można powiedzieć: planuj dzień z harmonijną lekkością. Sam dobrze wiesz, kiedy potrzebujesz odpoczynku, a kiedy jesteś zdolny do pracy fizycznej. Słuchaj instynktu.
            Zaskakujący wniosek jest taki: należy zharmonizować życie wewnętrzne z zewnętrznym. Znaleźć złoty środek.
            Ale przede wszystkim nie bać się wzlatywać wysoko, wyżej niż należy. Wymykać się raz na jakiś czas – gdy tego potrzebujesz – do świata umysłu. Przebywać jego meandry, bawić się schematami, uelastyczniać i ujędrniać rzeczywistość. Wszystko można dopasować, a chęci wyfrunięcia gdzieś na stałe spełzną na niczym. Naszą podstawą, jako ludzi, jest Matka Ziemia. Przywiązanie do niej i wszelkich dóbr z niej wyrastających oraz ją zamieszkujących jest zupełnie normalne. Całe życie jesteśmy do czegoś przywiązani – czasem to nasze ego uczepi się emocji, nakłada nam na oczy czarne klapki. Czasem zaś oczyszczone, nowo narodzone Ja zapragnie wzniesienia się wyżej, zjednoczenia ze wszechświatem, a to wymaga oderwania się choć na chwilę od tego, co wreszcie szczerze pokochane.
            Ta nieustanna potrzeba lotu wzwyż to potrzeba uczucia harmonii pomiędzy jednym światem, a drugim.
            Odpowiedź na pytanie jak poradzić sobie z jednym światem – wewnętrznym – powinniśmy już znać.
            Bowiem lekcję pokory daje nam tata. Ojciec. Bóg Ojciec.
            Jak żyć w świecie zewnętrznym, aby zachować harmonię podpowie mama. Matka. Matka Ziemia. I ta podpowiedź brzmi po prostu: bądź dobry.

Komentarze