Uwolnić się od złych myśli


           Moje życie tak naprawdę jest bez celu... Myślę tak, uświadamiając sobie tą nudną część mojego życia. Myślę tak, bo przez chwilę ulegam światu materialnemu, który zawsze ciągnie w dół. Pukam się w głowę i po chwili już przypominam sobie, że TO JEST ZŁE. Jak choroba. Trzeba się tego pozbyć, zapomnieć i znów oddawać się chwili obecnej, w której nie ma miejsca na zabłąkanie, nie trzeba myśleć o celu, ponieważ życie samo w sobie nim jest.
            Przede wszystkim uświadomić sobie to. Zawalczyć z samym sobą. Nie na sztylety, nie na miecze. Nie o to w tym chodzi. Walczyć wewnętrznie z drugą stroną swojego życia – cielesną, materialną, niestety także bolesną, kiedy już sobie ją uświadomisz. Bolesna część naszej natury ulegnie zniszczeniu i rozpadowi dopiero po śmierci. Uwolnimy się od niej i będzie to dniem wyzwolenia.
            Jednak niewielu ma taką świadomość. Zamykamy się w świecie przedmiotów, pustych słów, robotów i murów. To świat, który powinien być domem, a który staje się naszym więzieniem. Mogę to poprzeć jednym przykładem…
Mój pokój, w którym przeżyłam najróżniejsze chwile swojego życia miał być dla mnie azylem, schronieniem… lecz on okazał się równocześnie więzieniem, zadającym ból wspomnieniami, jakie zalęgły się w murach.
            Było mi ciężko z tym żyć, choć na początku przecież nie zdawałam sobie sprawy, że to tak działa. Kiedy do mnie dotarło, zaczęłam się stopniowo uwalniać. Od bólu. Od zła. Wykurzać zło ze ścian pokoju, wymazywać z nich wspomnienia i leczyć rany. Wyrzuciłam to najpierw z myśli, oczyściłam głowę. Zapomniałam. Wybaczyłam – to był proces, który zakończył się w moim umyśle. Jak oczyściłam świat zewnętrzny ze złych wspomnień?
            Zaczęłam udoskonalać to echo zła, jego symbol - mój pokój. Pomalowałam ściany: zielone pędy, kolorowe gałązki, tęczę, znak Yin Yang, słonecznik, grzybki… Zamalowałam ból, nadałam staremu obliczu zupełnie nowe. I przede wszystkim lepsze. Tak też my ludzie się zmieniamy, zawsze to po nas widać. Na starych, zabliźnionych ranach rysują się kwiaty, wykwitają piękne żółte słoneczniki, jesteśmy nowi. Z nową, lepsza skórą.
            Przemianę, możemy zapoczątkować jednak tylko sami, w swoim wnętrzu.
            Wspomnienia odlecą. A świat, który okazał się strasznym domem, także nabierze barw.
            Uwolnijmy się. Bądźmy wolni.



Komentarze