Trzy lata


Trójka to bardzo symboliczna liczba i zapewne z tego powodu poczułam wielką potrzebę podziękowania za trzy lata, które od początku były pewnym procesem, rozwojem i niezwykłą podróżą w głąb siebie. Dzisiejszy dzień odczułam wręcz jako własne urodziny - duchowe. Bo w dużej mierze tak właśnie było.
Gdy trzy lata temu zakładałam tego bloga, nie miałam pojęcia po co to robię, po prostu tak bardzo chciałam się podzielić kilkoma myślami, które wydawały się tak uniwersalne, że aż nie mogłam uwierzyć, iż mało kto o nich pamięta. Do dziś nie wiem dlaczego tu jestem, a z tej niewiedzy wynika wiedza o pamiętliwości - o tym, że wszystko ma być przypomnieniem tego, co istotne. Bezgranicznego i bezinteresownego odczuwania, którego fundament leży w przestrzeni pomiędzy paradoksami. I ponad tym, co zwę procesem, rozwojem. Nieustannie o tym się mówi, sama o tym piszę i pisałam, choć głęboko czuję, że tylko ponad tym jest właściwa Harmonia. Wędrówka jest przygodą, doznawaniem i po to przecież tu jesteśmy. Równocześnie jednak jesteśmy i to jest najważniejsze.

Wszystko zawsze zmierzało ku praktyce i z praktyki przecież wyrosło. Ucieleśnienie jest dla mnie najwyższym wyrazem duchowości - bycie i tym manifestacja siebie, autentycznie, bez niepotrzebnych łatek, metek. Co za tym idzie i aby to było możliwe - niezakłócanie swojego naturalnego stanu Łączności, odczuwania, dzięki miłości, która prowadzi i utula.

Ciepło.

Natura.

Dobroć.

Bezpieczeństwo.

Dom.

Powrócicie do Domu, ukochajcie go, zakorzeńcie się. Wszystko już tu jest, nic nie trzeba szukać, rozpaczliwie pragnąć, lękać się zaniku. Zaufajcie, bo naprawdę warto.

Jeśli moje notatki były komuś pomocne, to najpiękniejszy prezent, jaki mogłabym otrzymać. Dziękuję wszystkim, których oko spoczęło na tej stronicy do tej pory, i których jeszcze tu spocznie.
To miejsce jest namacalnym dowodem mojej podróży i doświadczenia wyrażonego w słowach najlepszych, na jakie było mnie stać. Wiadomo przecież, że pewnych rzeczy opisać się nie da i fakt - niektórych naprawdę nie opisywałam. O niektórych nawet się nie myśli, bo są głębiej, dalej, tam gdzie jest mniej-do-pomyślenia. Intymny związek. Intymna podróż w głąb siebie. Bo to jedyny rodzaj podróży, jaki wykonujemy rozwijając się duchowo - poznajemy siebie na wskroś, wszerz i wzdłuż. Niezmiennie od tego - istniejemy, będąc duchową emanacją samych siebie.

***

To, co okazało się szczególnie ważne w tym roku, to urealnienie własnej ścieżki. Nie bójcie się tego, moi drodzy. Istnienie, każdy wasz oddech, zakorzenione jest w chwili. A ona jest wszechwiedząca i pełna miłości. To oznacza, że tylko czując to, będąc świadomym tego, faktycznie JESTEŚCIE realni. To się wiąże z pełnym odprężeniem, poczuciem bycia na odpowiednim miejscu, brakiem lęku, który mógłby was obezwładnić. Nie bójcie się pozwolić sobie na to czyste bycie. Czyste odczuwanie życia.
To jest urealnienie ścieżki. Nagle wasza duchowość może się przejawiać, może istnieć realnie w świecie. Na początku też mnie to przerażało, nie mogłam uwierzyć, że to w taki sposób, że to tak... Choć każdy jest inny i odbiera to w odpowiedni dla siebie sposób, wiedzcie, że nigdy nie będzie tak, jak się spodziewacie, lub sobie wyobrażacie. Odpuśćcie i śmiejcie się! Dużo się śmiejcie!

I raz na jakiś czas, zadajcie sobie, proszę, trzy pytania:

Kiedy ostatni raz śpiewałeś?
Kiedy ostatni raz tańczyłeś?
Kiedy ostatni raz słyszałeś ciszę?

***



***


Komentarze