Odczuwanie życia. Odwaga doświadczania.



To, co mamy dane, bezwarunkowe i najczystsze – to świadomość.

Z nią wchodzimy w kontakt ze światem materialnym, mentalnym, duchowym i wszystkim, co poza.

I możemy odczuwać życie. Piękno tego czystego odczuwania – jest tym, co od zawsze w naszych sercach rozkwitało jasnością, choćby przez ułamek sekundy. Bezinteresowną radością.

Bardzo dobrze znasz te momenty.

Odważ się zaakceptować je w swoim życiu, jako naturalne prawo istnienia.

 

 


            Delikatne ciepło w duszy, w sercu, jak szczere uczucie miłości, ale nie takiej zwyczajnej, wytartej i wypłowiałej. Słowo miłość znamy przecież bardzo dobrze, jednak kto naprawdę wie, co ono znaczy? To żadna sztuka znać wielkie słowa: pokój, harmonia, dobro, piękno, prawda. Sztuką jest pojąć ich znaczenie, najpierw dla samych siebie, potem dla bliskich, wreszcie świata i całego uniwersum – choć nie jest tajemnicą, że ta hierarchia paradoksalnie uzupełnia się i przeplata. Mikrokosmos zanurzony w makrokosmosie i makrokosmos zobrazowany w mikrokosmosie.
            Cóż więc może być ważniejsze, niż podążanie za prawdą, za faktycznym znaczeniem słowa, a może stanu, jakim jest miłość? Takie podążanie nie jest kwestią (nad)przyrodzonej mądrości, wiedzy zdobytej z książek, albo jakichkolwiek umysłowych przymiotów. To kwestia odwagi. Pójścia za silnym poczuciem, że tak należy, że tak chcę, nawet nie znając przyczyny. I kroczenie tą drogą wytrwale, z ufnością pozwoli nam poszukiwanej prawdy doświadczać. To będzie odpowiedzią.

            Czucie jest odpowiedzią na znaczenie czegokolwiek, także słów.

            Prawdziwa miłość wypływa z serca. Serce pompuje krew, jest cesarzem całego ciała. Pozwala zachować odpowiednie krążenie, a co za tym idzie temperaturę organizmu. Delikatne ciepełko, o którym pisałam na początku, odnosi się jednak do czegoś szerszego niż pomieścić może pojęcie ciała. To głęboki, wewnętrzny spokój, również umysłu.
Wreszcie się uspokoił!

            Kochany czytelniku, czy wiesz, czym jest spokój w umyśle?

            Pozwól umysłowi go odnaleźć, wrócić do źródła.
            A źródłem jest serce.

            Wypływający stamtąd spokój, ciepło daje poczucie bezpieczeństwa. Bycia w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie – a tak naprawdę przestrzeń i czas rozumiane tradycyjnie, staną się jedynie częścią pewnego wymiaru, wcale nie tak ważnego, jak się nam wydawało. Umysł osadzony na tak przejrzystym gruncie znajduje prawdziwe ukojenie i rozkosz.
            Czujemy się odpowiednio. Zakotwiczeni w teraźniejszości, równocześnie dryfujemy po pięknym lądzie możliwości, jakie daje połączenie się z samym sobą – zjednoczenie z sobą; świadomość. Świadomość, która pozwala człowiekowi stać się wielowymiarową, pełną istotą.

            Wiemy skąd pochodzimy, zintegrowani z przeszłością i bliskimi oraz wszystkimi lekcjami, jakich współdoświadczyliśmy z napotkanymi ludźmi; wiemy dokąd zmierzamy – w stronę dobrego, spokojnego, uczciwego życia. Uczciwego wobec siebie i innych. Idziemy tam, gdzie kieruje nas serce; tam, gdzie widzimy realizację swoich naturalnych zdolności i pragnień i wierzymy w możliwość owej realizacji. Ale przede wszystkim wiemy, że JESTEŚMY. Że istniejemy i jedyne, co możemy z tym zrobić to doświadczać tego. Czuć.

            Ilekroć umysł zostaje zwiedziony przez niepotrzebne myślo-kształty i emocje, ilekroć równowaga zostanie zachwiana – czy to na rok, czy na miesiąc, czy tylko na jeden dzień lub godzinę – będziemy już zawsze wiedzieć, nawet jeśli zapomnimy o tym – jak pięknie możemy się czuć, jeśli tylko odważymy się iść za prawdą.
            Mądrość będzie skutkiem, rozwinięciem naturalnych predyspozycji umysłu, który najczęściej grzęźnie na płytkich wodach intelektu. Te jednak wydają mu się (co za tym idzie, nam się wydają) bezpieczne. Bariery, które tworzy zostają uznane za granice przyzwoitości, możliwości, a najczęściej są to nieuświadomione lęki i blokady, których naruszanie wywołuje w nas złość, niepokój, agresję, nawet nienawiść. Wszelkie zachwianie „poukładanych” struktur, nawet delikatne zburzenie porządku, który niewiadomo skąd zawitał do naszej głowy – przypomina tragiczny kataklizm.
            A tak naprawdę nie ma się czego bać! Świat jest zmienny i doświadczenia, które przychodzą właśnie po to są, aby tę strukturę poruszać, dźgać, wymuszać spojrzenie na nią krytycznym wzrokiem i analizę, czy to my ją tam postawiliśmy. Może się zdarzyć, że owszem, ale tak jak wszystko, co spełniło już swoją rolę – nadaje się tylko do demontażu. I uwierzcie mi, każda struktura prędzej czy później o to poprosi (a jak nie, to gwałtownie taki demontaż wymusi), bez tego przecież żaden rozwój nie byłby możliwy.

            Sam w sobie oczywiście też jest czymś schematycznym – rozwój. Dążenie opiera się na chęci czucia w życiu wyżej opisanego doświadczania. Fascynująca podróż, otwierająca tak wiele dróg. Każdej można posmakować i wybrać swoją ulubioną, albo dryfować tak bez końca pomiędzy nimi. A tak naprawdę, cóż, droga jest tylko jedna. Twoja własna i to w dodatku nie droga jako dążenie, a miejsce. Ale przecież już dobrze to wiesz, jeśli wiesz czego chcesz, wkrótce dowiesz się czego nie chcesz, albo nawet nie wiesz, że nie chcesz – bo to zapewne jest/będzie przeszkodą w dążeniu do celu.

            Najgorszy ten pośpiech, myśli, że tak powinno być, a nie jest. I wyczekiwanie. Oraz przede wszystkim lęk. Dlaczego to ciepło, prawdziwa miłość, dlaczego jest takie zamglone? Odległe? Jak długie będzie dążenie? Jak długa droga? Ile jeszcze trzeba będzie przeżyć, doświadczyć, bólu, smutku, cierpienia, ale i uciech?
            Mam na to odpowiedź. Też męczyły mnie te pytania. Odpowiedź jest w doświadczaniu. Każdy lęk, to strach przed utratą bezpieczeństwa, harmonii – przed utratą tego pięknego odczuwania, naturalnego nam od urodzenia. I na ten lęk zrzucamy wszystko, co możliwe, by go zapchać, zapełnić. Także poszukiwania różnego typu, bardziej lub mniej dziwne praktyki wszelakie, są tylko lub aż próbami zapełnienia pustki. Lęku. A pustka, paradoksalnie, to pełnia, bo w niej odnajdujemy odpowiedzi.
            Ale już dobrze. Nie bój się. To uczucie bezpieczeństwa miłości nie ucieka. To zawsze jest. Po prostu zawsze jest, tylko zagracasz to, odpychasz i bronisz się przed czystym odczuwaniem. Wymyślasz sobie dążenia, stopnie, cele, szukasz. A to jest. To ciepełko w ciele, w umyśle, w duszy. Nigdy nie musisz go łapać, szukać, dochodzić do niego różnymi sposobami.
            Rozwiązanie znajdziesz w sobie. We wszystkim, czego się boisz, co ci sprawia ból, przed czym uciekasz – wiem, że nie tak łatwo rozpoznać te rzeczy, dlatego, wsłuchaj się w ciało! A odkryjesz ogród, do którego bardzo lubisz zaglądać, na przykład w czasie snu – nawet jeśli są to koszmary, to tylko po to, by coś ci przekazać. Przybliżyć do źródła. Kąp się w nim jak najczęściej, zaglądaj, odwiedzaj je, pokazuj rodzinie i przyjaciołom.
W końcu tam zechcesz zamieszkać.


~~*~~


Komentarze