Twórca - lekcje Tobiasza - Geoffrey Hoppe



Twórca – lekcje Tobiasza
(Geoffrey Hoppe)

Nie módlcie się o zmianę dla świata.
Módlcie się tylko o wewnętrzne przebudzenie. (157)

            Trzeba wreszcie przyznać, że mam wielkie szczęście do książek. Szczególnie tych, które pomagają na duchowej ścieżce w sposób wyważony i trafny. Były dotychczas w moim życiu trzy takie książki. Stopniowo prowadziły mnie przez pewne szczeble rozwoju wewnętrznego i udowadniały, że kroczę właściwą dla siebie ścieżką. Najpiękniejsze w takich książkach jest jednak to, że trafiały w moje ręce w idealnych momentach oraz z wiarygodnych źródeł. Miłośnicy literatury na pewno przyznają mi rację – pewne książki po prostu pojawiają się w życiu, nie trzeba dużo szukać, ani się zastanawiać, co do ich wartości, albo środowiska, z jakiego pochodzą. Tym bardziej w tematyce duchowej istnieje duża doza krytycyzmu w publicystyce i zdecydowanie ją popieram. Ile to bowiem książek, złotych poradników powstało, mających poprowadzić tułacza za rączkę wprost do świątyni oświecenia? Niezliczona ilość! Tylko indywidualne podejście zarówno do kwestii czytanych książek, jak i swojego rozwoju, może zapewnić nam odpowiedni dystans wobec proponowanych na rynku publikacji o duchowości.
            Mistrzowie są nam jednak potrzebni. Potrzebni są Nauczyciele, Wychowawcy, którzy pokażą kierunek, w którym patrzeć, ale nie powiedzą, co widzieć. Takimi przewodnikami może być Natura w każdym swoim przejawie, medytacja na jej łonie, obserwacja nocnego nieba, jak i wartościowe lektury. Mam już w sobie taką cechę, że nie potrafię klęknąć przed jednym jedynym sposobem widzenia, percypowania. Zawsze czerpię z wielu źródeł, szukając w nich potwierdzenia i jak największego dystansu obserwacji. Dzięki temu wspomniane trzy książki są różnorodne w swojej formie, a jednak dla indywidualnego rozwoju stały się ważnym pomostem i oparciem – przede wszystkim – w trudnych chwilach i zwątpieniach.
            Pierwszą z takich lektur była Potęga Teraźniejszości, drugą Inicjacja – rzecz o poszukiwaniu wizji. Trzecią zaś Twórca, i to o niej zamierzam napisać, jako że czerpałam z niej inspirację i lekcje przez około pół roku. Trafiła do mnie ta książka od mojej Mamy – podobnie, jak Potęga. Nie wiedziałam wtedy kim jest Tobiasz, co to jest channeling oraz Karmazynowy Krąg.
Jak się okazało channeling to popularna obecnie nazwa sposóbu kontaktu z wyższymi wymiarami, duchami lub aniołami, podczas którego istota z owych wymiarów, poprzez człowieka na ziemi (medium) przekazuje swoje lekcje, albo inne informacje, mające pomóc nam w rozwoju duchowym. Są różne zdania na ten temat, dla mnie jest to jedna z wielu form kontaktu, bardzo współczesna i związana z fantazyjnym i rozbuchanym do granic, lecz pozostańmy w nurcie duchowym – New Age. Lecz oczywiście przekazy medialne są znane już od wieków i to w różnych nurtach religijno-mistycznych na świecie. Mnie bardziej interesowała oczywiście treść owych przekazów.
Otóż w różnych dziś – naciąganych, fałszywych oraz prawdziwych – przekazach, można dostrzec wspólny nurt, podobny sposób myślenia. Ludzie lubią utożsamiać się z pewnymi sposobami myślenia. Karmazynowy Krąg to grupa ludzi, nazywająca siebie rodziną, która wspólnie rozwija się duchowo, pomagając sobie, albo po prostu będąc ze sobą. Nie są związani z żadną religią, ruchem duchowym czy czymkolwiek, ponieważ nie jest to stowarzyszeni, klub. Ludzie po prostu albo czują się częścią rodziny, albo nie.
Jak to rozumieć? Jeśli rozwijasz się duchowo, to jesteś częścią wielkiej rodziny ludzi, którzy również dążą do odkrywania tajemnic własnej duszy i kochają życie, takim jakie ono jest. Shaumbra, bo tak brzmi nazwa rodziny, jako Karmazynowy Krąg spotyka się od 1999 roku, czyli od pierwszych przekazów Tobiasza. Obecnie przekazy są kontynuowane przez inne istoty, które współpracują z Geoffrey’em Hoppe i jego żoną, Lindą. To rzeczywiście bardzo rodzinny krąg, na ich stronie internetowej można znaleźć ukojenie w ciężkich duchowych przemianach i zwątpieniach, szczególnie dlatego, że nikt nie narzuca tu żadnej wiary, żadnego schematu myślowego, żadnego starego szablonu, ponieważ tu mowa o Nowej Energii – twojej własnej. Tego, co możesz sam wypracować w rozwoju wewnętrznym.

Lecz zachęcam teraz wszystkich, by na Twórcę spojrzeli, jako na samodzielną lekturę. Była moją podporą w ważnych życiowych przejściach, ponieważ jej treść skupia się na dwunastu lekcjach bycia twórcą. Czyli… to odpowiedź na pytanie, co zrobić, jeśli już wiem trochę o świadomym życiu i dotarłem do jakiegoś etapu w rozwoju i nie wiem co dalej.

Twórcę zaczęłam czytać w piękny letni, wakacyjny dzień. Pierwsze, co rzuciło się w oczy to łatwość i przystępność, z jaką książkę się czyta. Powodem tego jest prosty język –lekcje są zapisem słowa mówionego, które nagrywano na każdym spotkaniu Karmazynowego Kręgu, gdy Tobiasz przemawiał. Mamy więc do czynienia z wyjątkowym tekstem, będącym bardzo blisko czytelnika. Tobiasz był świadom, że jego słowa docierają nie tylko do zgromadzonych na shoudzie, ale też do oglądających przekaz oraz czytających – również po latach. Czułam się bezpiecznie odczytując jego słowa. Ale o uczuciach później – najpierw o budowie i treści książki warto wspomnieć.

Podzielono ją na dwanaście lekcji – dwanaście spotkań z Tobiaszem. Karmazynowy Krąg spotykał się co miesiąc, mając po wysłuchaniu przekazu kilka tygodni na własną pracę, doświadczanie i sprawdzanie słów Tobiasza w życiu codziennym. Ja, swoją tradycją, czytałam lekcje stopniowo i powoli, dopiero jak czułam, że jestem w pełni gotowa na kolejną – brałam książkę do ręki. (Ta metoda nie polega na tym, że czytam coś i przez miesiąc główkuję na ten temat, a raczej przeciwnie – w ogóle o tym nie myślę i żyję, a rzeczy same przychodzą). Dzięki temu wszystkie doświadczenia mogły się w pełni zamanifestować w moim życiu i pozwolić mi z dystansu widzieć schematy, które dzięki lekturze przekroczyłam.

Pierwsze trzy lekcje były dla mnie miłą przypominajką z doświadczeń na drodze świadomości. Podeszłam do sprawy bardzo poważnie, naprawdę byłam ciekawa, co Tobiasz odsłoni przede mną w duchowym doświadczeniu.

Lekcja 1 – Akceptuj wszystkie rzeczy takimi, jakie są.
Lekcja 2 – Akceptuj swoje ludzkie ja.
Lekcja 3 – Żyj w Boskiej Chwili.
[lekcje przyzwalania i akceptacji]

Te trzy lekcje to swoiste fundamenty, podstawy duchowe, które każdy człowiek, by w pełni odnaleźć się w wielowymiarowej rzeczywistości, musi pokochać i zrozumieć całym sobą. Tobiasz pokazuje je z nieco innej perspektywy – bardzo ludzkiej, a zarazem metaforycznej. Potrafi odmalować piękne metafory, jak nikt inny, także zupełnie nieprawdopodobne, jak w lekcji czwartej, ale tej wam nie zdradzę – sprawdźcie sami!

Lekcja 4 – Twórz w Łasce.
Lekcja 5 – Oczekuj zmian i błogosław je.
Lekcja 6 – Boska równowaga jest w tobie.
[lekcje uwalniania i odpuszczania, przekazywania wszystkiego swojej własnej Boskiej Energii]

Kolejne trzy lekcje świadomego uczestnictwa w energii. Otóż, kiedy człowiek żyje boską chwilą, z akceptacją zarówno swojej jaźni, jak i wszystkiego wokół, znajduje się w takim czystym, nieskazitelnym punkcie swojego wnętrza. Może obserwować z tego miejsca i co widzi? Widzi niesamowity taniec energii. Energią jest wszystko, dźwięk, słowo, myśl. Także te myśli, które tworzą jakieś schematy i wzorce, którymi często nieświadomie się posługujemy. Stąd dualność w naszym świecie i stąd konieczność dystansu, aby ową dualność przekształcić w jedność. Tobiasz w wymienionych lekcjach posługiwał się metaforami czterech kulek, wprowadzając równocześnie symbolikę liczby cztery. Istnieją trzy kulki, nasze wewnętrzne, definiujące składniki energii oraz czwarta, pojawiająca się, gdy zaczynamy się rozwijać duchowo. Na początku czwarta jest obca i pozostałe chcą ją zwalczyć, ale w momencie akceptacji nowego, wszystkie otrzymują nowy, piękny kolor i błyszczą jednocześnie.
A zatem, co ważne z owych lekcji – każda zmiana jest błogosławieństwem, tworzymy czystym pragnieniem, a równowagę mamy w sobie, wystarczy pozwolić jej być – to najbardziej magiczna lekcja, jak oznajmił Tobiasz, pozostałe będą bardziej praktyczne.

(z notatnika podróżnika) […]ponownie odkrywam, jak bardzo zachwiana jest ludzka tożsamość. Nawet moja. W pewien sposób każdy jest „odchylony”. Wyczerpujemy niekiedy całe zapasy bycia sobą, swoje najszczersze okazane światu Ja. To czym chcesz się dzielić z ludźmi. Lecz się wyczerpujemy gdy wokół nas nie czujemy zainteresowania, zrozumienia – choćby w minimalnym stopniu. To wchodzenie w świat kontrastów, ale bardziej świadomy. To obserwacja, stanie za niskim murkiem. I tak jak Tobiasz radził: akceptować swą jaźń, wszystko i chwilę obecną oraz tworzyć w łasce, oczekiwać zmian i znaleźć w sobie boską równowagę.
            To magiczna lekcja.

Lekcja 7 – Twórz z rozmachem.
Lekcja 8 – Przyjmij owoc róży.
Lekcja 9 – Tańcz z tym, co przychodzi do frontowych drzwi.
[lekcje o inicjowaniu procesu tworzenia]

Te lekcje były momentem, w którym uświadomiłam sobie, że te rzeczy naprawdę się dzieją. Że wszysko, na co pozwalam przychodzi i to, czego potrzebuje – zjawia się. Początkowo odbierałam to indywidualnie, ale wraz z dziewiątą lekcją okazało się, że sprawy dzieją się na o wiele szerszym polu. Dotyczą nas wszystkich, bo przemiany – na jakimkolwiek poziomie – są atrybutem każdej istoty.
Tobiasz przez całą serię opowiada historię księcia Jacka, będącą obrazem do przedstawianych informacji. Przeniesienie rzeczy manifestujących się w rzeczywistości w świat opowieści, wręcz baśni (mamy bowiem króla, królową, królestwo i przeszkody, jak Ścianę Ognia), to posunięcie całkiem trafne i subtelne. Z jednej strony Tobiasz przeniósł swój przekaz w bardziej uniwersalny świat symboli, z drugiej odzwierciedlił faktyczną sytuacje pojedynczej duszy człowieka i nie popadł przy tym w śmieszność, jak to się często zdarza. W ogóle przykładów, ale już wziętych z życia, w książce można znaleźć całkiem sporą ilość. Do mnie jednak najbardziej trafiały czyste opisy, lub metaforycznie malowane przestrzenie.
Czas wymienionych wyżej lekcji jest wyjątkowy, ponieważ to wtedy czytelnik podchodzący do doświadczeń na poważnie, zauważa we własnym życiu symptomy zmian. To oczywiście delikatne, wręcz niedostrzegalne symbole, sytuacje, które gdzieś gryzą od środka i każą przyjrzeć się sobie.
Uzdrawiacie czas, kiedy tułaliście się po całym wszechświecie, doświadczając początków gęstości i materii. To był czas, kiedy mogliście swobodnie podróżować poprzez czas i przestrzeń. (s. 148)

                Aktywne tworzenie to nie tylko sama energia do tego, ale też chęć i umiejętność przekazywania jej. Kiedy pojawi się wewnętrzna gotowość do dzielenia się wiedzą, do drzwi zapukają ludzie, którzy tej wiedzy poszukują. Często sami nie będą wiedzieli jakiej i dlaczego. To się sprawdza. Zatańczcie z nimi.

            W Nowej Energii wybory nie są ograniczone do światła, ciemności i neutralności; pozytywnego i negatywnego czy neutralnego; lewego, prawego czy środkowego. Istnieje nowy wybór. Pozwólcie, że nazwiemy go – wszystko. Będzie wam przedstawiony inny wybór i będzie on pochodził z wiedzenia. (172)

            Lekcja 10 – Wejdź w swoją Boską Wolę.
            Lekcja 11 – Podziękuj samemu sobie.
            Lekcja 12 – Twój nowy związek z Duchem.

            Ostatnie trzy lekcje są szczególnie ważne, zamykają całą serię i ostatecznie ukazują sens nauki życia w zgodzie z energią. Tobiasz mówi Nowa Energia, aby pokazać, że jest to energia z nowego punktu widzenia, energia pozadualna, czysta i nieskończona. To oczywiście słowne metafory i jak często powtarzam, wszystko może być tylko lub aż słowem, warto więc zachować wobec słów dystans. Esencja zostanie ta sama. Przekazy są aktualne w życiu.
            Życie w zgodzie z energią to całkowite zaufanie. Pokora i zaufanie, ale też zupełnie nowa perspektywa. Taka, której dzisiaj ciężko się nauczyć z książek i od innych. To bowiem postawa, którą można odkryć tylko w sobie. To odwaga działania, zaufania samemu sobie. Przekazanie zwykłej woli, na rzecz Boskiej Woli, czyli takiej, która sama, niczym łaska, spływa i ukazuje duchową drogę. To nie jest zrzeczenie się wolnej woli, a pozwolenie na jej istnienie. Z tego miejsca podejmuje się świadome wybory, moi Drodzy.

            Co jeszcze jest ważne w tym pełnym odkryć, nowym świecie? Wygląda tak samo oczywiście, nic się pozornie nie zmieni, ale zdradzę wam, że jest o wiele ciekawszy, pełen życia, pełen rozkoszy istnienia – a wszystko przez poszerzenie świadomości, większą wrażliwość energetyczną. Nie można tu zapomnieć o samym sobie. Nie można powierzać wszystkiego energii, ponieważ to człowiek jest świątynią, przez którą owa energia przepływa, w której się transformuje (transformując ją jednocześnie). Okazujmy zatem wdzięczność nie tylko wszystkiemu wokół, ale i samemu sobie, za to czego dokonaliśmy. Za to, że znaleźliśmy się w takim, a nie innym miejscu. To ważne i piękne. Tak rodzi się prawdziwe poznanie i uczucie miłości.

            I pojawi się zapewne pytanie: i co z tego i co z tym wszystkim zrobić? Ja odpowiem w imieniu Tobiasza: oddychać. Oddychanie jest naszym połączeniem z energią. To nasza łączność ze światem, z intuicją, z dobrem. To pełne prostoty, prawda? Właśnie o to chodzi. Nie ma przenoszenia gór i dziwnych, tajemniczych odkryć. Każda z tych lekcji dotyczy pracy z umysłem. Naprawdę! Odblokowując pewne rzeczy w głowie, poszerzając własną percepcję jesteśmy w stanie dostrzec więcej. I to więcej również ma swoje zasady i można je jakoś opisać. To właśnie pokazał Tobiasz. Pokazał rozwój duchowości, która poprzez nakierowanie swojej energii na jakiś proces, może pomóc człowiekowi stać się jednością. Aby świadomie mógł kierować swoim życiem, dążyć do szczęścia i żyć nim. Cieszyć się żywotnością, którą dzięki głębszemu pojmowaniu, dystansowi, będzie widział i czuł wokół siebie.
           
            Twórca to książka, która może zachwycić sposobem przemawiania do czytelnika. Otacza go wielką miłością, daje poczucie bezpieczeństwa. Jest w swojej wymowie bardzo prostoduszna i pobożna. Przeczytać z pewnością da się bardzo szybko, lecz nie będzie wtedy z niej większego, niż estetyczny, pożytku. Ponadto słowami, które działają perswazyjnie na umysł, poszerza świadomość i odczuwanie oraz gotowość na doświadczenia z zakresu duchowości (a raczej taką interpretację życiowych doświadczeń). Ale przy szybkim przebrnięciu przez książkę i nie do końca poważnym podejściu do sprawy, może tylko kogoś przestraszyć. Mówię to mając absolutny, żywy i chodzący dowód w postaci mojej kochanej Rodzicielki, która zauważyła manifestujące się w jej życiu zmiany – pozytywne, a jakże – ale się ich najzwyczajniej w świecie przestraszyła. I zablokowała ów przepływ. Nie zawsze jesteśmy gotowi na pewne rzeczy, na odczuwanie więcej niż normalnie, czasem zaś ze strachu nie chcemy tego przyjąć w swoim życiu.
            Lęk jest jednak zupełnie normalną reakcją na coś nowego. Dobrze, że lubię porcję zmian. Szczególnie w podróży duchowej fascynującej mnie i zagarniającej w całości. Wiem wszak, że pewne duchowe transformacje odbywają się zazwyczaj niekoniecznie przyjemnym nurtem. Trzeba zmierzyć się ze sobą, zaakceptować słabości, odważyć się i zbudować w sobie wewnętrzną równowagę.
            Jest ona bardzo przydatna przy takiej wewnętrznej transformacji, gdy jesteśmy gotowi z biernej postawy, przyjąć czynną.
            Jest bowiem tak w rozwoju duchowym, że możemy wiedzieć o wielu rzeczach, czytać o nich i poszukiwać, ale niekoniecznie chcemy przyznać im bytność w życiu jako takim. Mało tego, często boimy się dostrzegać w nim swojej własnej kreacji. Najważniejszą rzeczą, jakiej nauczyłam się z lekcji Tobiasza, jako całości, jako procesu czytelniczego, jest bowiem to, że wszyscy jesteśmy indywiduum. Tworzymy. Nasz rozwój jest dostosowany do potrzeb i gotowości wewnętrznej każdego z osobna, żadna więc książka, poradnik, duchowy nauczyciel, nie będą w stanie wypunktować nam co powinniśmy zrobić. Jestem zwolenniczką samodzielności. A zdobyć ją można pielęgnując w sobie wewnętrzny, duchowy budulec, poszerzając świadomość, ze spokojem i odwagą iść przez życie, ciesząc się z tej barwnej istności.
            Twórca to zatem książka, która działa, po prostu, bo duchowość też działa (i też po prostu), wystarczy tylko trochę chcieć i trochę się odważyć.

Komentarze