Muzeum Świadomości I
OSTATNIA KWARTA KSIĘŻYCA
Muzeum Świadomości przedstawia:
Historię o Ścieżkach, które będąc
nieodłączną częścią Drogi, równocześnie są tylko lub aż jej elementem.
Witajcie! Czym jest Muzeum
Świadomości? Najlepiej będzie, jeśli sami zdefiniujecie to miejsce. Muzea to
obiekty o niezwykłej przeszłości, lekcji płynącej z historii, a poza tym
przedstawiają przedmioty, zjawiska, czasem ludzi, którzy wybrali określone
Ścieżki i Drogi, a my na tej podstawie czerpiemy naukę w czasie teraźniejszym.
Podobnie jest ze wszelkimi przedsięwzięciami duchowymi, jakie podejmujemy
wkraczając na Drogę. Niejednokrotnie na pewno miałeś odczucie przejmującego
uspokojenia duszy, gdy „wszedłeś” w chwilę i odetchnąłeś, choć wcześniej coś
bardzo cię niepokoiło, ale nawet nie przyznawałeś tego przed sobą. Kiedy
zauważamy te momenty „przechodzenia” jesteśmy świadomi istnienia Drogi – czy
jakkolwiek chcielibyście to nazywać. Kroczymy nią i podświadomie, intuicyjnie
wiemy, że Droga ta jest czysta i nieskazitelna. Co innego ze Ścieżkami, które są
jej nieodłączną częścią. Ścieżki odpowiadają za różnorakie Doświadczenia,
dzięki nim uczymy się, zdobywamy mądrość i jesteśmy w stanie „przeskakiwać”
swoje ograniczenia, zaburzenia, perspektywy. Co chwila wyskakujemy poza
horyzont zdarzeń, odkrywając coraz pełniej swoje Ja. Nie żeby ono wcześniej nie
istniało – stajemy się tylko bardziej świadomi samych siebie i swoich wad,
ograniczeń, przyzwyczajeń, lęków.
A
zatem każda sytuacja, która w jakikolwiek sposób zmusza nas, bądź zachęca do
skręcenia w inną Ścieżkę, jest Lekcją i Mądrością. I nie powinniśmy się przed
tym bronić. Na duchowej ścieżce czyha wiele labiryntów, ciemnych korytarzy,
czasem przechodzimy przez jeden z takich korytarzy i nawet nie zdajemy sobie sprawy, bo przecież
„jesteśmy tak bardzo obecni”. Cóż – odczucie strachu, niepokoju, a nawet paniki
może pojawić się u każdego. Cała sztuka
polega na tym, aby to dostrzec i odetchnąć spokojem świadomości. Wtedy z uśmiechem na ustach zrozumiemy pewien – tak
naprawdę bardzo prosty – mechanizm, który płynie z Wiedzy. Im bardziej
poznajemy siebie, tym łatwiej przeskakiwać nam pewne ograniczenia (może dlatego
wczesno renesansowi filozofowie tak bardzo przywiązywali wagę do poznania
intelektualnego?). Mimo tego Ego potrafi być uparte i niekiedy podszywa się pod
nas samych już na tej duchowej ścieżce.
Idziemy
jednym z ciemnych korytarzy, na ścianach tańczą Cienie, czujemy coś pod skórą i
niby przyznajemy, że coś tam nas mierzi, ale dopóki z pełną świadomością tego
nie Uznamy – to nie zniknie. Pięknym jest uczucie, kiedy Cień nas opuszcza.
Kiedy pozwalamy mu odlecieć. Oczywiście pojawią się jeszcze sytuacje, w których
on powróci i zechce wystawić nas na próbę. Gdy tak się dzieje to Ścieżka staje
się Drogą, a przecież nie taka jest prawidłowość. Cień prowadzi nas Ścieżką
łudząco podobną do Drogi. Doświadczenia na niej wydają się być tymi właściwymi
naszej Drogi. Magiczna Historia z Muzeum Świadomości przedstawia jedną z takich
Ścieżek. Jest to przykład całkiem banalny, ale jakże obecny w duchowym życiu.
Ważne jest bowiem, aby pewnych Doświadczeń, Ścieżek nie mylić z Drogą samą w
sobie. Bo ta nie zawiera nic oprócz błyskotliwej świadomości istnienia. A my
krocząc nią, wypełnieni jesteśmy spokojem i lekkością. Nawet jeśli naszym
duchowym Doświadczeniom towarzyszą różnorakie elementy, najważniejszy jest ten
główny filar w nas samych.
Czy
zatem Droga jest pustką?...
Co
odsłoni przed nami ubywający Księżyc…?
Tymczasem
jednak krótka wyprawa w jedną z Historii Muzeum Świadomości. O właśnie tej
Ścieżce, która (jak każda Ścieżka, Doświadczenie, Nauka) powinna zakończyć się
rozstaniem z Cieniem (ego, wadą, przyzwyczajeniem, określoną perspektywą,
ograniczeniem…) i powrotem na Drogę w stanie czystszym niż poprzednio i
przepełnionym większą dawką Mądrości, samoświadomości.
Droga, jak wiadomo ma wiele rozgałęzień.
Każda kolejna, nawet najbardziej zalesiona ścieżka, kryje w sobie niezwykłe
Historie. Może zamienić się w pustynną niekończącą się smugę na piasku, stromą
górę, wilgotne podziemne pieczary i Miasta w Chmurach... Gdy tylko
dostrzeżemy, że kroczymy niekorzystną dla nas Ścieżką, dostrzegamy w pobliżu,
lub dosłownie kilka kroków w bok, naszą ukochaną, dobrze znaną Drogę. Wita nas
niczym Matka, tuli w ramionach.
Czasem jej nie dostrzegamy - tej Matki wyczekującej naszego powrotu. A powroty zdarzają się spontanicznie. Pomyśl, jak zmieniłoby się Twoje życie, po zauważeniu tych subtelnych zmian i samodzielnej decyzji, a raczej ODCZUCIU, że należy skręcić. Po przyznaniu sobie racji, co do pewnych odczuć, pogodzeniu się ze wszystkim...
To się dzieje nieustannie.
Czasem jej nie dostrzegamy - tej Matki wyczekującej naszego powrotu. A powroty zdarzają się spontanicznie. Pomyśl, jak zmieniłoby się Twoje życie, po zauważeniu tych subtelnych zmian i samodzielnej decyzji, a raczej ODCZUCIU, że należy skręcić. Po przyznaniu sobie racji, co do pewnych odczuć, pogodzeniu się ze wszystkim...
To się dzieje nieustannie.
Doskonały okrąg.
Niekończący się Horyzont Zdarzeń. Teraz możesz wpaść do jego środka, lub wypaść
Poza..
Twój
mózg pływa, jak… w akwarium. Przez rozmazaną szybę dostrzegasz jedynie kilka odwróconych,
holograficznych Piramid, smukłe drzewa kiwające się na wietrze i Słońce.
Wielkie, rozlane na całym niebie, zupełnie rozpływające się na Horyzoncie. Tak,
masz rację, spływa na Ziemię. Rozmyte Słońce w tysiącu barwach i odcieniach
czerwieni. Wszystkie te kolory spływają na gorący pustynny piasek. Pomarańcz
rozpływa się w nim, gęsta niczym wulkaniczna smoła. A na niej czerwień
rozbłyska tajemniczym blaskiem. Suną po piasku, czyniąc go coraz gorętszym i
gorętszym. Jaśnieje i po chwili słyszysz szum fal. Uderzają tuż o brzeg.
Unosisz
wzrok zupełnie oszołomiony. Wokół wznosi się mur. Horyzont został zamurowany?
To dosyć przerażające uczucie. Ale z drugiej strony: ten mur wcale nie jest
taki okropny… Właściwie… czy to rzeczywiście mur?
Niski,
dosyć gruby, siwy, a może po prostu to mgła nadała mu taki kolor? Stoi na nim
niebieska kolejka. Mały, fikuśny pociąg. Przypomina budową okręty japońskich
piratów i samurajów. Czy coś takiego istniało? Niebieskie okręty z czarną,
wykręconą rufą. A pociąg wygląda jak odwrócony okręt piratów.
W
każdym razie – to dziwne. Ale ogarnia cię spokój, bo czujesz rosnące gorąco w
piasku. Nabierasz go pełne dłonie i sycisz się miękkością. Dłonie robią się
mokre… mokre. Masz na nich wodę. Jesteś podwodą. Zimno przeszywa każdy milimetr
twojej skóry.
Lecz
energia krążąca wokół nie pozwala ci zmarznąć. Odczuwasz dygotanie wszystkich
komórek ciała. Zaczynasz płynąć, jednak tylko wydaje ci się, że robisz to
samodzielnie. Pod tobą unosi się wielka, rozpłynięta w głębinie Oceanu meduza.
Jej macki wiją się wśród koralowców. Ich tajemniczy blask przypomina spływające
po horyzoncie Słońce. Unoszą się w górę o milimetr i cofają. I tak cały czas. W
górę i w dół, w górę i w dół. Obserwujesz to oszołomiony. Dopiero po chwili
zdajesz sobie sprawę, że płyniecie ku górze. Ty tego nie odczuwasz, ale Meduza
pod tobą jest płaska, by zaraz zamienić się w małą, gładką górkę. Jej wysiłek
całą Energią otacza teraz ciebie. Piękny, spokojny taniec Cząsteczek. Skaczą
wesołe, bo choć z reguły są niewidoczne, tu skupiły się tak gęsto, że rozbłyska
wokół nich delikatna poświata. Śmieją się. Ogarniają ich delikatne dreszcze,
będąc tak blisko siebie nie mogą inaczej! Wibracje, ach!
Też
to czujesz? Tak! Wyżej i wyżej, ale przecież już nawet nie jesteś w wodzie! Jak
dawno, unosisz się nad powierzchnią, tak blisko Niebieskiej Kolejki?
Podskoczyłeś tak wysoko, a raczej Energia uniosła Cię tak wysoko! Nigdzie ani
śladu Meduzy, wirujących w tańcu Cząsteczek. Mimo tego unosisz się. Ach tak
cudownie, chociaż przecież wisisz nad gładką taflą Oceanu. To nie ma znaczenia,
bo One unoszą cię i otaczają tak cudownymi wibracjami, że nie zwracasz uwagi na
takie drobne szczegóły…
Możesz
teraz wejść do środka. Pociąg zaprasza zapachem miodu i orzechów. Nie wygląda,
jak zwykły pociąg. Wielki neon tuż nad otwartymi drzwiczkami głosi: MUZEUM
ŚWIADOMOŚCI. Cokolwiek to oznacza, stajesz w jego środku.
Kolejka
rusza z taką prędkością, że w przeciągu kilku sekund staje się gibka i rozpływa
się, rozlatuje w powietrzu. A ty… leżysz na tafli wody. Wszyscy wokół tańczą w
transie, recytują złociste formuły. Twarze wyrażają mistyczne uniesienie. W
powietrzu kwitną wielkie koralowce. Teraz zaczęły rozkwitać i rodzić Pradawne
Rośliny, Magiczne Grzyby, Ducha Ayahuascy, Małe i Duże Zioła. Koralowce
poruszają się pięknie, niczym dzwoneczki, przecinając wodę swoimi barwnymi
ramionami.
Bo
koralowce znalazły się wodą, mimo to ty wciąż leżysz na tafli, tylko… odwrócony
w kierunku głębi Oceanu. Narodzone substancje zajmują miejsca postaci,
wystrzeliwując ku powierzchni różnobarwne spirale, błyskające jasnymi
promieniami. Ta cudowna gra świateł na chwilę cię otumania. Tracisz wszystkie
zmysły. Twoje ciało jest jeszcze bardziej odległe, niż podczas lotu z
Cząsteczkami. A może już wcale go nie masz?
Otacza
cię różnobarwny blask, świateł, żywotności i śmierci. Fascynacja podsycona
strachem żarzy się w twoim sercu. Jesteś ciekaw, co spotkasz dalej? Kroczysz
tym tunelem cudowności. Sam na sam z oślepiającą światłością. Przewijające się
postaci przybierają kształty bezbarwnych duchów, lecz wśród nich swój taniec
kontynuują Cząsteczki, nadając duchom blask.
Tunel
staje się coraz bardziej przejrzysty. Jego struktura rozpada się na kolorowe
chmury, a te rozmywają na wietrze… Oglądasz się za nimi z tęsknotą, tracisz
wszelkie oparcia. Dotarłeś…
Gdzie
właściwie? Oślepiająca jasność, ale wśród niej jeszcze więcej
dziwaczności i śmierci. Niekończące się niebiańskie pole, na którym stoisz i
Słońce wymieniające się miejscem z Księżycem. Wszystko właśnie w tej chwili –
na twoich oczach. Powiewy życia też mają swoje cienie, tak delikatne, prawie
niewidoczne, wtapiają się w powiew i jak jedno płyną na Ziemię. Milczysz
zachowując powagę. Twój własny Cień rozpościera ręce, widzisz to, w swoim
odbiciu w gęstych chmurach, nad którymi się unosisz. Cień zaczyna machać bardzo
powoli dłońmi, potem całymi ramionami… i w powolnym tempie odlatuje – czy
przestraszony wzlecisz wraz z nim, czy może zostaniesz tu, na Niebie, z dziwnym
uczuciem pustki…?
Ale ta
pustka sprawia, że jesteś jeszcze lżejszy. W dole dostrzegasz topiącą się we
mgle Niebieską Kolejkę. Jej wykrzywiony, czarny dach wygląda jak miękki
materac. Chcesz opaść. Nie czujesz potrzeby podążania za Cieniem. Za kimkolwiek.
Żegnasz się i pragniesz wrócić –
A zatem
wracasz. Opadasz powoli, twoje stopy wnikają w miękki dach Kolejki. Wciąga cię
w siebie, wsysa, całe twoje ciało pokrywa się smolistą galaretą. Lecz jest to
przyjemne uczucie. Przesuwasz się gładko w ciemnym, wilgotnym tunelu, czując
wszędzie lepką maź. Twoje stopy wsuwają się w kolejną gąbczastą strukturę, ale
nie wpadają głębiej. Już nic cię nie ciągnie. Ani w górę, ani w dół. Stoisz i
wiesz, że stać możesz tylko na Ziemi. Pod nogami masz ciepły piasek. Otula
przyjemnie stopy.
Oddychasz
głęboko morskim powietrzem i żegnasz wzrokiem Niebieską Kolejkę. Jesteś w swoim
ciele, a jednak dopiero stopniowo wraca czucie. Palce, nogi, piersi, dłonie,
twarz. Na koniec otwierasz oczy i teraz masz ich więcej, lecz to, co widzi to
Trzecie jest Niewidzialne.
Każda
Ścieżka jest elementem Drogi. Daje lekcje, nawet jeśli są ciężkie do
zrozumienia i budzą mieszane uczucia, różnie oddziałują na różnych ludzi i są
zależne od wielu czynników. Dlatego każda Ścieżka jest elementem, a nie Drogą.
Powrót na
Drogę wymaga każdorazowego wyzbycia się swojego nieszczerego, udawanego,
zamaskowanego Ja. Cienia. Gdyby nie Ścieżki, jak mielibyśmy to zrobić?
To się
dzieje nieustannie.
To była
jedna z lekcji Muzeum Świadomości.
~~~~~~~~
Komentarze
Prześlij komentarz
Podzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami lub uwagami, zapraszam :)