Oczyszczanie świadomości według Jogasutr
Niewiele pisałam o jednym z najwspanialszych doświadczeń mojego życia - o jodze. Zapewne dlatego, że od początku była moim intymnym dialogiem ze swoim ciałem, a wreszcie - ze świadomością.
Chciałabym podzielić się z Wami kochani Czytelnicy fragmentami Jogasutr Patańdżalego, które traktują o oczyszczaniu świadomości, czy też o ugruntowaniu swojej świadomości = uczynienia jej jednolitej i stałej (osiągnięcie stopnia stałości prowadzi do czystej dharmy, czyli czystego dobra, cnoty, prawości).
Oczywiście warto wiedzieć najpierw cóż takiego zanieczyszcza naszą świadomość, chociaż indywidualna refleksja każdemu z Was to powie. Jogasutry to króciutkie sformułowania, które wyrażają to bardzo konkretnie i przez to zapałałam do nich miłością. Cofnę się o kilka sutr do tyłu i wspomnę najpierw o rzeczy dla mnie bardzo ważnej - pranawy = OM.
Kontemplacja mistycznej zgłoski powoduje ugruntowanie się w sobie, odnalezienie głębokiego Ja, a zarazem usunięcie wszelkich zanieczyszczeń świadomości, jakimi są:
choroba (czyli zaburzenie dhatu - humorów, działania narządów psychicznych), otępienie (niezdolność świadomości do działania), niezdecydowanie (wątpienie), brak skupienia (lenistwo duchowe), brak energii (nie robienie postępu z powodu ociężałości ciała/świadomości), niepowściągliwość (żądza), błędne poznanie (świadomość nie odróżnia podmiotu widzenia (widza, drastr), od przedmiotu widzenia (drasya) oraz nieumocnienie się w osiągniętym stopniu skupienia.
To ostatnie jest szczególnie ważne, świadomość bowiem według Jogi powinna utrzymywać się w stanie skupienia, uważności (samadhi). Innymi słowy, gdy osiągniemy jej jakiś pułap, stopień, powinniśmy umacniać się w tym, aby nie wprowadzać dysharmonii. Z doświadczenia jednak wiem, że proces stabilizacji świadomości to nic innego jak intelektualna wędrówka przez wątpiejące struktury umysłu. Czyli nastąpi, ale wiąże się z poddaniem, wiarą.
Wymienione czynniki stanowią zanieczyszczenia na ścieżce jogi. To proste, ciężko żyje się z tymi elementami rozpraszającymi świadomość. A bardzo często nas nachodzą, wystarczy poobserwować się w ciągu dnia. TO może być męcząca, ale ważna lekcja. Że z jednej strony - faktycznie tak jest (tacy jesteśmy), z drugiej obserwowanie wprowadza w kolejne rozdrażnienie, nawet agresję. Dlatego warto podążyć za tym, co sprawi, że nasza świadomość się uciszy, oczyści.
Co takiego pomaga oczyścić świadomość? Z pewnością znacie te sposoby, są proste i piękne w tej prostocie:
Najpierw moje ulubione zdanie dotychczas z Jogasutr, bo pięknie brzmi:
मैत्रीकरुणामुदितोपेक्षणन सुखहादुखखपून्यापूनयाविषयाणन भावणतश्चिट्टप्रसदानाम
To 33. sutra, mówi, że stałość w świadomości osiągniemy poprzez: pielęgnację życzliwości, współczucia, zadowolenia z dobra, tolerancji wobec zła.
Kolejnym sposobem jest pranayama, która wprowadza nasz umysł w stan stałości. Polega ona oczywiście na kontroli oddechu. Według Jogasutr wdech i wydech, szczególnie nadmiernie nieregularny i głęboki stanowi o rozproszeniu świadomości. W medytacji albo gdy jesteśmy uspokojeni łatwo zauważyć, że mamy raczej płytki, stonowany oddech, nie musimy o nim myśleć. Jest delikatny. To właśnie prana - energia życiowa, tak istotna w całej wewnętrznej sile i energii. Powściągnięcie prany nie polega na wstrzymywaniu oddechu, to dzieje się samoistnie podczas praktyki, a nawet jako jej konsekwencja. Tak więc sutra 34. mówi przede wszystkim o uspokojeniu i harmonizacji oddechów.
Cóż dalej? Równie znane sposoby, a mianowicie: dharana - jest to przekucie uwagi, związanie świadomości z miejscem, bezpośrednie doznanie przedmiotu za pomocą najsubtelniejszych elementów zmysłowych. To takie delikatne, ale intensywne (przez swą bezpośredniość) obcowanie z rzeczywistością. Odczuwanie każdego jej ruchu, przepływu i drgającej ciszy. Związane z danym obiektem, miejscem, odczuciem.
Kiedy w taki sposób obcujemy ze światem doznajemy natomiast beztroskiego i świetlistego przeżycia, rozbłysku intuicyjnej świadomości. Chodzi o to, że możemy albo beztrosko doświadczyć przedmiotu z jakim obcujemy, albo dać się porwać jaśniejącej świadomości "jestem". To po prostu samoświadomość obserwowana, uświadomiona w danej chwili i prowadząca nas, zagarniająca swoją subtelną energią.
To także świadomość pozbawiona pragnień - sama siebie wycisza, będąc swoim przedmiotem całkowicie wolnym. Piękny stan, tak rzadko... tak ulotny. Być może kiedyś napiszę o tym więcej. Warto jednak nad tym pokontemplować. Poczuć w sobie, to jest lekkie, jak trzepot skrzydeł motyla, ale intensywne, jak doskonałe oczko malutkiej ważki, większe niczym ona sama...
Kolejny sposób, trochę mniej długodystansowy, to uciszenie świadomości poprzez przypomnienie czy też odtworzenie marzeń sennych, albo stanu głębokiego snu. Sen jakikolwiek staje się więc dla nas podporą świadomości, bo pozwala wręcz instynktowny wgląd w głębszą sferę rzeczywistości, ponieważ przypomina nieustannie o granicy pomiędzy jawą, a snem, znanym, a nieznanym. Mówiąc jeszcze prościej: to wytwarza w człowieku stan czuwającej świadomości. Uważność.
Dalej mamy przepiękną sutrę, ostatnią na jaką się powołam:
यथाभिमताध्यानाड वा
... oczyścimy świadomość przez kontemplację zgodnie z upodobaniem.
I w komentarzu Wjasy (Jogabhaszja) możemy przeczytać: "Może też kontemplować co mu się żywnie podoba. Jeśli się w tym ustali, to choćby to było nie wiem co, osiąga stopień stałego stanu."
Zauważyłam, że wymienione przeze mnie sposoby oczyszczania świadomości nie tyle są w życiu sposobami, co właśnie częścią życia. Dzieją się mimowolnie, intuicyjnie, przepływają i wypływają z nas, robimy to mając to w naturze. Co jest dowodem na niesłabnącą rolę świadomości w życiu ludzkim.
Jakże często pragniemy zatrzymać się, popatrzeć na piękny krajobraz przed nami, doświadczyć jakiegoś smaku, uczucia, ale subtelnie, a zarazem głęboko. Dążymy także do poświęcania czasu swoim pasjom, aby jak najczęściej zajmować się tym, co sprawia nam wewnętrzną radość i czyni nas wolnymi. Wracamy też myślami do nocy, snów, do samego faktu, że codziennie uciekamy na ileś godzin w metafizyczny świat wyobraźni. Ale też nie zapominajmy o tym, jak potrafimy być życzliwi, jak wiele w nas tolerancji, akceptacji - to otwiera się w pewnych momentach i nie śmiemy, nie chcemy temu przeszkadzać. Tak wspaniale przedziera się w naszym życiu świadomość, chcąc ulec stabilizacji, bo czyż nie zbyt często jest rozproszona?
Rozbita na kawałki, jak nasza pozornie poukładana cywilizacja? Nasza? No właśnie... Tam, gdzie stałość wewnętrzna, czysty ogląd świadomości, nie ma wątpliwości. Jesteśmy - i z tym poczuciem możemy już bardzo wiele, choćby zagłębiać się w rejony, które odkrywa przed nami świat wewnętrzny.
Zapragnęłam podzielić się kilkoma sutrami, aby przybliżyć jak często sami sięgamy po sposoby oczyszczania świadomości. Wystarczy - ha! - uświadomić sobie, że to robimy i w takich chwilach chodzi nam właśnie o to, aby scalić swą świadomość. Scalić siebie, dać sobie podporę. Pozwólmy na to,a nawet róbmy to częściej, oddawajmy się czynnościom przyjemnym, a kiedy nie możemy - róbmy wszystko z wdzięcznością.
Można z pewnością napisać o wiele więcej o tym, jak oczyszczać świadomość (choć zapewne mylnie bralibyśmy oczyszczanie świadomości, za oczyszczanie umysłu i odwrotnie). Jogasutry są bardzo konkretne - piszą o subtelnych elementach ludzkiego wnętrza. O mikrofalach znajdujących się w świadomości i dosadnie ujmują to, co na najgłębszym poziomie należy właśnie do niej - stałość i czystość. To, co robimy by zachować idealny dla siebie stan skupienia (:) kontemplacji), jest pracą na tych delikatnych warstwach. To nie przestawianie czegoś, przemeblowywanie, układanie na pułkach. To po prostu zwrócenie świadomości na jeden pierwiastek rzeczywistości (tattwa) otwarcie się na jego doświadczenie, albo pozwolenie, aby był on podporą naszej świadomości.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami lub uwagami, zapraszam :)