Duchowe realizacje: oczyszczenie


Duchowe realizacje

~~*~~

Oczyszczenie

~~*~~




           Czasem wyrażenie choć jednego słowa wiąże się z długą podróżą w umysłowe światy produkowane – nie na przestrzeni lat, miesięcy, tygodni – a w przestrzeni nieustannie tworzącej się chwili. Ta fascynująca, a zarazem podsycana niepokojem droga prowadzi... a raczej JEST naszą możliwością wyrażania się. Wiem, że taką właśnie drogę wybrałam i podążam nią w rytmie ocalałych słów z czystki rzeczy niepotrzebnych i zamierzchłych. Z uwolnienia i kreacji nowego, z porzucania i prób braku wyobrażeń co do przyszłości.
            Używanie słów grozi wpadaniem w cały szereg pułapek, odpowiedniej od grupy odbiorców, tematu, które dotyczą, konwencji w jakiej chcemy się utrzymać. Wyrażanie czegokolwiek i w jakikolwiek sposób jest wyborem pomiędzy sposobami wyrażenia i równocześnie utykaniem w ramach, choćby były rozmyte i oznaczały zaprzeczenie istnienia ram.
            Poruszanie się po cienkiej linii pozwalającej pozostanie gdzieś obok tego wszystkiego, pielęgnując łatwą do zabrudzenia czystość, też nie jest rozwiązaniem ostatecznym. Bo nawet lekkie zabrudzenie, wprowadzając pewną dysharmonię, daje jedynie nowy temat do rozwijania – właśnie tworząc nową przestrzeń. I często schodzimy z tej linii i pozwalamy sobie na zabrudzenia, na naginanie granic, aby tylko wprowadzić siebie w inne wymiary doświadczenia, powróciwszy z których będziemy w stanie wyrażać więcej poprzez mniej.
              Czasem odechce się jakiegokolwiek wyrażania, by pozostać tam, gdzie się jest – w czystości. Tłumaczenia i wchodzenia w gąszcze nierównoznacznych wyrażeń – bo porozumienie z innymi zawsze i tak odbędzie się ponad tym wszystkim, co wydaje nam się konieczne do dogadania.
           Możemy wiedzieć wszystko, jeśli zechcemy korzystać z wiedzy wszystkich.
              Nie ograniczając się do konkretnego kręgu kultury, języka. Zachowując swoje korzenie, będąc nieruchomym jestestwem, rozwijać piękne korony i wydawać owoce, będące podkreśleniem mądrości doświadczenia. Kreacji nowych jakości.


           Gdy pojawia się nostalgia – a jest to jedyne słowo oddające pewien ciężki do określenia stan ducha – najlepiej nie robić z nią nic. Bo chyba właśnie tego tak naprawdę ona pragnie. Chcielibyśmy coś, czego nie ma (nie wiedząc wprawdzie co), lub być gdzieś, gdzie nie możemy, robić coś czego nawet się nie chce, ale mogłoby być dobre. Nie mając ochoty ani na przypływy energii, ani na kontemplowanie i wyciszenie.   Chcemy tylko jakoś wyrzucić z siebie pragnienia, oczekiwania i przestrzeń, w której nie zostały wykreowane, oraz wyrzucić wszystko to, co już stworzyliśmy. 

           Innymi słowy: to czas do oczyszczenia. Przychodzi sam raz na określony czas (czasem dosyć często, czasem bardzo konkretnie, ale rzadziej). Wydaje nam się, że w zasadzie nic wielkiego w nas nie ma, że niewiele zrobiliśmy, że moglibyśmy więcej, że powinniśmy więcej. Ale jesteśmy i nawet z tą pustką nam całkiem dobrze. Nie jest tak? Że potrzebujemy tego wielkiego NIC, bo tylko NIC jest zgodne teraz z nami?
Jest zgodne. Nie pojawia się w życiu nic, co by nie było. Każde wydarzenie to realizacja i wyrażenie tych oczekiwań, wyobrażeń, tego zrobione-niezrobione, pragnień i kreacji. Każde doświadczenie jest realizacją ogarniającej nas nostalgii raz na jakiś czas. Ona się pojawia, gdy pewna doza realizacji osiągnęła punkt krytyczny. Organizm, umysł i dusza potrzebują uspokojenia i otrząśnięcia się. Nawet nie orzeźwienia.  
            Orzeźwienie kojarzy się raczej z lekkością poranka. Ten stan jest wieczornym ogniskiem w naprawdę zimnym lesie. Jest uderzeniem trzeźwości, która nie przypomina trzeźwości znanej nam z życia. To uderzenie materii, która zrealizowała cały dany jej przez nas potencjał i czeka na kolejne. Lecz abyśmy ruszyli, potrzebujemy oczyszczenia, wyrzucenia z siebie ideałów, których nie chcemy kontynuować. Potrzebujemy powrotu do czystości, do miejsca pewnego, ale niemożliwego do jednoznacznego wyrażenia. Niezakłócanego żadnymi odłamkami i żadnymi doświadczeniami, które dałyby nowe powody do wykraczania poza granice i nowe okazje do kreacji oraz wyrażania się. Musimy pozostać w pustce, ażeby zyskać pełniejszy ogląd treści. I później powoli ruszać w nie, łapać i kreować.

           Ten przymus do odczucia nostalgii wymaga cierpliwości. I tak naprawdę – tylko tyle. Cierpliwości, której czasem nie jesteśmy w stanie poświęcić na przeczytanie jakiejś książki do końca. Ta cierpliwość jest bardziej wymagająca – trzeba pozostać w pustce. Nie pojawią się żadne nowe idee, myśli, ale też nie będzie starych, nie będzie śmieci, odpadków, nie będzie też granic, choć wydawać by się mogło, że ta czystość jest właśnie pewną ramą stałości (skoro wykraczanie wiąże się z zabrudzeniami i zarazem możliwością doświadczenia). To pustka. Pozostanie w niej to po prostu pozwolenie sobie na odczuwanie nostalgii, bez wymagań wobec siebie i innych. Oczyszczenie dokona się samoistnie, ale z pewnością poczujemy to, nawet jeśli nie będziemy umieli dobrze nazwać. 

             Bezpośrednie odczucia są kluczem do rzeczywistości. Odczucia są czystością, w której oddychamy. Odczucia są przeżywaniem tych wymiarów, które później dają nam możliwość wyrażania się. Odczucia są bardzo minimalistyczne w tym sensie, że ich rodzaje nie istnieją, bo tylko my znamy te ukłucia i tylko my jesteśmy w stanie rozpoznać ich bezpośredniość. W zasadzie każda bezpośredniość, która odbija się w nas – jest tym, co z nas wychodzi (zdarzenia → realizacja naszej przestrzeni), zatem odczucia są pośrednikami pomiędzy realizacją naszych umysłów, a naszymi umysłami. Są znakami. 

           Gdyby na nich oprzeć doświadczanie, poruszanie po linii czystości zyskałoby jakość i stałość. Wyrażanie i przekraczanie granic byłoby nie tyle łatwiejsze, co po prostu bardziej naturalne (co się z łatwością wiąże). Będziemy bowiem rozpoznawali odczucia i nie bali się swoich umysłów. I przebywanie w pustce stanie się naturalnym tłem doświadczeń. Ciągłym przypominaniem o czystości wyrażania, dzięki której to, co wyrażamy pozostanie idealnie zharmonizowaną formą i treścią. Wyrażenie zaś będzie zwieńczeniem części naszych realizacji. Wyrażenie samo może być więc oczyszczeniem, a jednak pełnia może zostać odnaleziona tylko w braku słów naszej wewnętrznej pustki. To co z niej wypłynie samo zawiąże się na tym, co zwiemy pasją. I za tym będziemy szli dalej -

           aż realizując kolejną porcję wymiarów, dotrzemy do punktu, w którym nasza czystość będzie wymagać oczyszczenia. Czy jest tak, że ona zawsze go potrzebuje? Że to stały punkt programu? Myślę, że nie. Że nostalgia jest delikatną formą bardzo przestrzennej i umysłowej dysharmonii. Dysharmonii na poziomie znacznie dalszym, niż materia umysłowa (pojęciowa, intelektualna). 

            Podejrzewam, że istnieje na poziomie decyzji, które wprowadzają nasze realizacje najpierw do umysłu, potem w życie. Istnieje w momencie, który popycha nas do wykraczania, do chęci wprowadzania chwiejności, aby móc rozleglej wyrazić siebie i połączyć różne bieguny i różne skrajności na jednym obrazie życia. A więc ten moment WOLI, jest naszą pustką. Daje nam formę do zapełnienia, ale później wymaga powrotu w znacznie bardziej jaskrawym świetle w to samo miejsce. Forma bowiem jest niezmienna. Pozbywa nas treści, które zdobyliśmy, wyraziliśmy, zrealizowaliśmy, uświadamiając, że tylko to jest ważne. TO JEST. Istnienie. Odczuwając nostalgię to jedyne co czujemy (istnienie), choć nie jesteśmy w stanie powiązać go z jakąkolwiek kategorią, uczuciem, nawet spokój jest lekko zakurzony. Czujemy to JEST i zmuszeni jesteśmy cierpliwie być. Wiedząc jednakże, że ponowne wkroczenie w realizację nastąpi bardzo szybko i będziemy mogli znów tworzyć i kreować.

          Pojawia się pytanie: jak utrzymać w sobie to NIC, jak utrzymać czystość, będąc zarazem doświadczającym i poznającym, jak wykraczać i pozwolić wkraczać w swoją przestrzeń, sprawić, by panowała harmonia w przestrzeni? Mówię w przestrzeni, bo chodzi o tą harmonię utrzymaną na poziomie woli. Czyli też świadomości. Właśnie – od tej strony tego nie nazwałam. Świadomość nie posiada czasu, dlatego dysharmonia odczuwana w niej jest dla nas być może falowa, być może niedostrzegana wcale. Kiedy coś nami potrząśnie, albo zostaniemy otrząśnięci tak po prostu – ujawnia się czystość świadomości. Samej świadomości. To, co przychodzi (dysharmonia) pojawia się, abyśmy to poznali i byli w stanie to następnie wyrazić. 
To, co dobrze wyrażone, zamknie cykl. 

Otworzy kolejny? 

Moim celem jest ich pozamykanie. Wejście w czystość ostateczną, pustkę, z której wyłaniać się będą formy doskonale opisane. Wyrażanie będzie w pełni realizacją w świecie. Wszystko sprowadzone do małych czynników, które zminimalizują ilość słów i obrazów, a zarazem będą pozwalały na wprowadzenie do umysłu ich niemożliwej do ogarnięcia jednym wdechem ilości – ale ilości płynącej i nie osadzającej się na mieliznach. Aby każdy poranek był nie tylko orzeźwieniem, ale równocześnie otrząśnięciem ze wszelkich zamierzeń. Aby każda chwila była możliwością kreacji zupełnie wolnej. Bez dysharmonii, która potem odbije się w sercu, zamykając je na przepływ miłości, która rozgrzewa i pozwala na świadomy, bezpośredni taniec z rzeczywistością. A wreszcie – na bycie nią. 

        Ja jestem rzeczywistością.
        Ty jesteś rzeczywistością.
        Nie tworzymy wszechświatów niezliczonych możliwości. Tworzymy wszechświaty aktualizujące naszą rzeczywistość. Kreujemy inspiracje, pomagające nam się wyrazić. Wyrażenie jest aktem końcowej uwagi, która potem będzie echem w pustce, niemożliwym do uchwycenia, ale istniejącym realniej niż rzeczy zrealizowane i wypowiedziane przez nas, niż rzeczy, nad którymi roztacza się nostalgia.

Wolność.

Komentarze