Transformacja
TRANSFORMACJA
(czy też mistyczna transgresja)
- o co w ogóle chodzi?
Gdy
wkraczasz na ścieżkę rozwoju osobistego zapewne nie zdajesz sobie sprawy, jak
rozległa jest to Droga. I jak nieskończona. Można to porównać do wszystkiego,
co robisz w swoim życiu – w sferze całkowicie materialnej, ale także mentalnej,
intelektualnej. A zatem zarabiasz pieniądze, powoli zdobywasz fortunę,
pomnażasz ją, zakładasz własny biznes, rozszerzasz jego działalność – wszystko,
co robisz na tym polu nieustannie się zmienia i powiększa. Możesz też stracić majątek
i to nadal jest częścią drogi, którą sobie wybrałeś. Inny przykład dotyczy
sfery umysłowej. Zaczynasz uczyć się - załóżmy – biologii, pochłania cię w
końcu medycyna, studiujesz, praktykujesz, zostajesz lekarzem i oczywiście
możesz na tym poprzestać, ale możesz też rozwijać się w tej dziedzinie na setki
innych sposobów.
Wszystko
zależy od tego, czy zechcemy iść dalej.
W rozwoju
duchowym, tak jak w pozostałych aspektach naszego życia, także można
nieustannie pogłębiać swoje poznanie. Dzieje się to z każdą chwilą. Nazywam to
wertykalnym poznaniem, czyli takim, które wznosi cię ku górze, przez kolejne
szczeble świadomości. To nie znaczy, że ta droga ma koniec, ma swój punkt mety
– to proces nieskończony i ciężko powiedzieć o nim coś więcej teraz. Jednak z
racji na to, że ten proces może w ogóle zaistnieć tylko dzięki byciu w „teraz”,
staje się nierozłączny z drugim poziomem poznania – horyzontalnym. To czas
dystansu, czas obserwacji, czas pełnego bycia. Przechodzenie ku nowym poziomom,
poszerzanie świadomości odbywa się w CHWILI. W przestrzeni.
Proces
poszerzania jest zaś CZASOWY. Jak to z procesami bywa – potrzeba czasu, żeby
coś mogło w pełni zaistnieć. Dotyczy to także sfery materialnej i umysłowej.
Realizacja
tego istnieje w Chwili.
Tak wygląda
Droga poznania wewnętrznego. I jest niesamowicie rozległa. Istnieją momenty
przejściowe, szczególnie ważne dla takiego poznania.
Na pewno słyszeliście o obrzędzie
INICJACJI. Obecna już w kulturach i religiach archaicznych, pod różnymi
postaciami i symbolami przedostała się do współczesnego świata. Dziś
inicjacjami mogą być na przykład pierwszy dzień szkoły, ślub, święta i inne
tego typu wydarzenia. Celebracja ich pozbawiona jest jednak, bardzo często,
wewnętrznej identyfikacji z obrzędem.
Wkraczając
na ścieżkę rozwoju ważne jest, aby te elementy życia stały się ważne, w jakiś
sposób sakralizowane. Jednak wciąż będą tylko jakąś pozostałością. Wasza
duchowa droga zaprowadzi was w miejsce, z którego sami będziecie mogli tworzyć
– święta i to, co będzie sakralizowane. W waszym życiu pojawią się sytuacje,
które można uznać za inicjację.
Nie zawsze
będą przyjemne, czasem to depresja, melancholia, zwątpienie, ale nie takie
jednorazowe, a dogłębne i jaskrawe.
Takie
momenty prowadzą nas ku nowym poziomom świadomości. Możemy z nich skorzystać,
możemy się zatrzymać. Jednak zatrzymanie się nie sprawi, że zapomnimy o tym, co
wiemy o rozwoju. Będziemy o nim myśleć, a to myślenie sprawi, że tak jak w
wielu znanych przypadkach – teoria rozminie się z praktyką.
Trzeba się…
trzymać. Swojej drogi. Nie bać i przechodzić przez procesy, a w końcu pojawi
się ten szczególny, moment wielkiego skoku.
To coś
zupełnie innego. Będzie to tak jakby ukoronowanie
wcielenia teorii w praktykę.
I od tej
„inicjacji”, bo nie do końca tradycyjne ona ma tu znaczenie, rozpocznie się
poszerzony proces duchowego rozwoju.
Teraz nie
mogę o nim za wiele powiedzieć.
Rozgrywa się w chwili, w
przestrzeni i jest czymś bardzo spokojnym, ułożonym.
Zanim
napiszę jednak coś więcej o tym szczególnym przejściu, o tej transformacji,
wyjaśnię, co rozumiem przez wcielenie
teorii w praktykę.
To
wcielenie w życie swojej poszerzającej się świadomości, praktykowanie tego, w
co się wierzy. Podążanie Drogą, za Prawdą. Całkowite – odczuwalne w każdych
przejawach.
W pewnym
momencie to podążanie za swoją wewnętrzną prawdą, za poznawaniem siebie – w
końcu to zacznie się po prostu dziać. Zaczniemy napotykać przedziwne
wydarzenia, zbiegi okoliczności. Im bardziej kroczymy właściwą dla nas ścieżką,
tym więcej dostrzegamy znaków i podobieństw, rozpoznawanych przez naszą duszę,
jako szczególne znaczenia dla całości życia.
I nastąpi
harmonizacja tego, co wewnętrzne i zewnętrzne.
Ten proces
z racji na swoją całkowitą podwójność, w końcu odbija się na zewnętrzności w
najbliższym nam przejawie – w ciele. Będzie dział się „sam z siebie”, ponieważ
jest to przepływ energii, którego nie należy blokować, tylko pozwolić mu
płynąć. Dzięki temu mamy szansę stać się harmonijnymi osobami.
Ta energia
– nazywano i określano ją różnie; ja teraz skupię się na tym, co sama odczuwam
– to najgłębszy przejaw naszego duchowego aspektu, uwolnienie tej „Boskiej
Cząstki”, która zna naszą drogę i wie, co dla nas najlepsze. I ta cząstka nie
jest czymś poza nami!
I teraz najważniejsze – to właśnie ta
rzecz, której lękacie się w duchowej podróży.
Bo ona
staje się realna. Duchowość staje
się realna – przejawia się w naszym ciele, naszym życiu. Otwiera nas na świat „duchowy”
– ten wewnętrzny, ponad materią.
I jest
bardzo wielką mocą.
Kiedy
jesteś na to gotowy, przychodzi do ciebie i pozwala byś dokonał kolejnego
ważnego przejścia. Inicjacji duchowych praktyk. Chodzi oczywiście o całkowicie
uniwersalne praktyki. To, co stworzymy sami w tej nowej przestrzeni.
Stare wzorce kłaniają się z szacunkiem, aby na ich fundamentach móc
postawić własne widzenie świata. Własną drogę – to jest nasza indywidualność i
najświętsze prawo każdego człowieka.
Duchowość
jest czymś wewnętrznym, indywidualnym i nigdy nie może być przypisane
konkretnej wierze, systemowi, praktykom. Bo jego jednostkowość tkwi w głębokiej intymności tych przeżyć. To
bardzo intymna, piękna sprawa. Nasz własny Dom. Tam, gdzie odwiedza nas Bóg.
Powróćmy
jednak do transformacji. Do tego momentu przejścia w harmonijny stan.
Odczucia – nieustanne i silne, jakie mu towarzyszą wypisałam
w siedmiu punktach, którymi podzielę się z wami:
- Nie wiem co będzie. (Nie jako niepewność, a wewnętrzne stwierdzenie.)
- Po prostu jestem.
- Nie „czuję” czasu, choć przezywam proces, który jest czasowy.
- Nie „czuję” miejsc, choć je zmieniam (wszystko po prostu jest.)
- Jestem w pełni – cieleśnie i duchowo. Jestem jednością ciała i duszy, a raczej harmonijnym połączeniem tych dwóch cech. Czyste indywiduum.
- Wejście w nowe, dystans do starego, a zarazem wielki szacunek. Tworzenie życia.
- To, co się dokonuje zależy od przestrzeni. Od teraz. Od oddechu.
- Wielka pokora wobec całości. Wobec Boga.
To
najbardziej subtelne oznaki transformacji.
Istnieje bardzo wiele źródeł, w
których opisano go, jako proces przebudzenia energii kundalini, jako
transformację DNA, połączenie z Duchem Świętym. Wszystko jest prawdziwe.
Musisz jednak
oderwać się od starych pojęć i nazwać własne. Być w procesie, bo to wielkie
wydarzenie. Jest inne od wymienionych wyżej, choć w wielu miejscach wydaje się
podobne. To coś nowego, bo jest to TWOJE
wydarzenie. I już teraz od ciebie zależy jak je poprowadzisz, jak z niego
skorzystasz, za jakim głosem – za jakimi źródłami pójdziesz.
A może pozwolisz sobie kroczyć drogą, nie analizując, po prostu będąc?
Właśnie taką
drogę podejmijmy. To już nie czas na stare nazewnictwo. Nawet słowo energia użyte tutaj i będące prawie
fizycznym manifestem energetycznym, nie oddaje tego, o czym mówię.
To nowa wibracja „nas samych”.
W
poznaniu duchowym odkrywamy przede wszystkim samych siebie. Nieskończone
granice własnego wszechświata. Co leży poza? Czy zbliżamy się tym do jakiegoś
Absolutu, czy do Boga, czy Zen, czy do kosmicznej Energii? Te nazwy, koncepty i
schematy przestają być teraz istotne, ponieważ wszystko JEST. I poznając siebie zrozumiemy, jakie miejsce owe koncepty
i nazwy zajmują w naszym życiu.
Tak,
w tym miejscu piętnuję wszystkie święte słowa i święte modlitwy, jako zwykłe wyrazy,
powtarzane do znudzenia. Próbujemy uchwycić ich nikły sens w naszej równie
nikłej (z takiej perspektywy) świadomości. A one nabiorą znaczenia i pełni
tylko w sferze milczenia, kiedy pozwolimy sobie rozwinąć skrzydła zobaczymy to
w całości i nagle zniknie potrzeba dostosowania się. Podróż przez święte drogi
ludzkości, poznawanie ksiąg i kultur w tym miejscu staje się zupełnie nowa.
Napotykamy rozwidlenie. Jedna droga jest właśnie tą naznaczoną tradycją, druga
jest czysta – to nasza droga. Droga czystego indywiduum. Poznawania tradycji
kulturowej daje wiele odpowiedzi i nakreśla piękny obraz świata i nas samych.
Lecz wszystko należy obserwować z perspektywy teraz, z czystej, pulsującej
życiem drogi tworzenia.
~~~
Komentarze
Prześlij komentarz
Podzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami lub uwagami, zapraszam :)