Muzeum Świadomości V



Muzeum Świadomości przedstawia
Historię o Ścieżkach, które będąc nieodłączną częścią Drogi, równocześnie są tylko lub aż jej elementem.

Czy Droga służy Rzeczy-wistości?

            Jak już przełamiemy pojęcie rzeczywistości okazuje się, że nie jest ona tak zagmatwana. Po prostu jest. I w tym jej siła? Droga wiodła poprzez najróżniejsze miejsca, ludzi, emocje, jej główny cel zawsze się skupiał na ziemskim życiu. Poprzez duchowe. Jak Droga mogłaby wieść tylko w jedną stronę? Obydwie wzajemnie się napędzają i kształtują. Jak mężczyzna i kobieta. To nasza wielka lekcja na ziemi. Wyzwanie. Przygoda. Zabawa. Gra. Nazwać możesz to jak chcesz. I poczuć w dowolny sposób. Dobrze rozpoznasz właściwe uczucie gdy nadejdzie. Promieniste i nieskończone.
            Wertykalizm i horyzontalizm ponownie się tu spotykają. Tańcząc w powietrzu wzbijają się w górę, rozrastają na różne strony tworząc zawiłe drogi i ścieżynki. To święta geometria. Spirala. Fraktale. DNA? Nazwij jak zechcesz. To i tak nie ma znaczenia dla samego zrozumienia, które po prostu nadejdzie, gdy zaakceptujemy powracający dualizm na Drodze.
            Dwie siły tworzą jedną.
            Jak Kobieta i Mężczyzna tworzą Dziecko.
            Jedna wielka siła zarówno w życiu zewnętrznym, jak i wewnętrznym przechodzi proces. Cielesny lub duchowy. Ten duchowy operuje inną czasowością i może trwać przez różne ciała. Tak po prostu. Uśpiony w wielu momentach nie wypływa na powierzchnie. To nic, że w to nie uwierzysz.
            Podobno rzeczywistość to jest coś, co nie zniknie, gdy przestaniemy w to wierzyć.
            Ta siła będzie działać tak czy inaczej. Bierna i czynna. Kształtująca i kształtowana. Istnieje wzajemność, bez której nic by nie mogło być dobre. Yin i yang. I to już prawie ta wielka tajemnica.
            Gdzie jest dusza? Wędrująca w jakimś celu, by dotknąć nieskończoności, położyć się obok niej, wpatrzeć w wielki obłok tuż przed sobą… Miękki i słodki jak wata cukrowa. Jak smak dzieciństwa.
            Albo po prostu mieć świadomość istnienia tego Drugiego Brzegu. Mistycznego Avalonu, ukrytej Arkadii.
            Patrzeć na te lądy z Kosmicznej Góry. Swojej OSI WSZECHŚWIATA.
            Rzeczywistość.
To niczym teatr? Niezależne istnienia, ty w nich dosyć mały, a jednak bez poczucia gorszości. Niebywałe! Wciąż spokojny i wypełniony światłem. Oddychasz Przestrzenią, przemawiasz poprzez Ciszę, widzisz harmonią.      
Widzisz harmonią.
Jakie było pytanie? Wróciliśmy do chwili. Tej samej, w którym zostało zadane. Gdy zobaczyłeś: Historię o Ścieżkach, które będąc nieodłączną częścią Drogi, równocześnie są tylko jej elementem. Czy wiedziałeś co to za Droga, ścieżki, elementy?

Przestrzeń jest harmonią nieskończonej liczby wymiarów.
Harmonią jest przestrzeń nieskończonej liczby wymiarów.

            Drogi – nieskończonej liczby wymiarów.


Droga, jak wiadomo ma wiele rozgałęzień. Każda kolejna, nawet najbardziej zalesiona ścieżka, kryje w sobie niezwykłe Historie. Może zamienić się w pustynną niekończącą się smugę na piasku, stromą górę, wilgotne podziemne pieczary i Miasta w Chmurach... Gdy tylko zauważymy, że kroczymy niekorzystną dla nas Ścieżką, dostrzegamy w pobliżu, lub dosłownie kilka kroków w bok, naszą ukochaną, dobrze znaną Drogę. Wita nas niczym Matka, tuli w ramionach.
Czasem jej nie dostrzegamy - tej Matki wyczekującej naszego powrotu. A powroty zdarzają się spontanicznie. Pomyśl, jak zmieniłoby się Twoje życie, po zauważeniu tych subtelnych zmian i samodzielnej decyzji, a raczej ODCZUCIU, że należy skręcić. Po przyznaniu sobie racji, co do pewnych odczuć, pogodzeniu się ze wszystkim...
         Z pokorą opuszczamy głowę. Zostajemy nadzy i bezbronni wystawieni na wielką arenę pośrodku pustyni. Przed wzrokiem samych siebie. Senne wizje i surrealistyczne krajobrazy. Świat zrodzony z baśni i mitu. Symboliczne płynności świata przedstawionego…
            Ta pustka, otchłań w naszym umyśle, której często za bardzo się boimy, żeby pozostać w niej, na Drodze, trochę dłużej…Widzimy w niej swoje odbicie i pozwalamy na jego rozpłynięcie. Pozbawieni punktów odniesienia wkraczamy na skąpaną w blasku Słońca Drogę. Jesteśmy teraz jednością, a przed nami rozgrywa się najpiękniejszy spektakl dualności. Cząsteczki wirują i tańczą, wszystko jest fragmentem wszystkiego. Rozbrzmiewa muzyka sfer. Harmonia Wszechświata. Otwieramy sobą Galaktyczne Centrum.
Harmonizacja ciała i duszy kieruje naszymi krokami. Niczym dobra Wróżka pojawia się przed nami odczucie Właściwości. Podświadomie odczuwasz, że coś jest właściwe dla twojej Drogi. Że jest Dobre. Wróżka nazywa się Intuicja i najlepiej zna się na odczytywaniu języka Twojej duszy. Wnet okazuje się, że poprzez nią przemawia także ciało, w sposób zupełnie naturalny i świadomy zamieniasz Instynkt na Intuicję. To jak krok dalej – w dorosłe życie, wyfrunięcie z rodzinnego gniazdka, by z Drugim Człowiekiem, z Duchowym Przewodnikiem, Mentalnym Opiekunem, Intuicją… Tworzyć Nowe.
Rzeczywistość kształtowana. Kształtująca kształtującego. I tak przez całą wieczność harmonijnej współpracy przeciwieństw. Drogi powiększają się i robią bardziej przejrzyste. Widzimy je, poza nie i przez nie. Jakbyśmy płynęli przez czasoprzestrzeń równocześnie delikatnie posuwając się ku górze – idealnym, powolnym ruchem spirali.
           To się dzieje nieustannie.
            Doskonały okrąg. Niekończący się Horyzont Zdarzeń. Teraz możesz wpaść do jego środka, lub wypaść Poza. Góra, dół i. .



            Wchodzisz na swoją Górę, ale Droga wiedzie przez dziwne Miejsca i Krainy. Wyłaniasz się z jaskini oświetlonej czerwoną poświatą połyskujących kamieni szlachetnych. Czy to ty czy twoja dusza? Jak odróżnić jedno od drugiego i czy w ogóle ma to jeszcze jakieś znaczenie? Może po prostu jesteś i w tym samym momencie twojego bycia odbywasz odległe podróże? Jak wiele czasu mogło minąć odkąd wyłoniłeś się z groty? Powiedzieliby ci, że kilka sekund. Ty nie zaprzeczysz: możliwe. Ale już nie mierzysz rzeczywistości tylko perspektywą czasu. Odczuwasz ją przestrzennie. Mogłeś być w wielu miejscach równocześnie nie przekraczając kilku sekund. Przestrzeń, wielość wymiarów poszerza się w tobie i możesz przez nie wędrować. Wyłaniając się z jaskini dałeś krok ku nieznanym, ale niezwykle fascynującym lądom.
            Nie ma powodu do obaw. Już po chwili oświetla cię pomarańcz wschodzącego słońca. Jest tak nagłe i intensywne, że w oczach pojawia się najprawdziwsza pustynia z wielkimi wydmami i mocnym wiatrem. Pomarańcz jednakże szybko zlewa się z czerwienią skał. Są tak masywne i potężne, że masz wrażenie, jakby wydawały ciche pomruki. Drżą, jak gdyby były czystą energią. Nie zdążyłeś dobrze odetchnąć świeżym powietrzem, kiedy grota zamieniła się w pulsujące cząsteczki, które już z ledwością utrzymują się przy sobie. Zamiast tworząc zbitą, twardą skałę, rozmywają się w powietrzu czyniąc je kosmiczną mozaiką. Słońce wschodzi wyżej i sam nie wiesz czy minęła sekunda czy godzina. Słońce jest powolne, ospałe, a zarazem dynamiczne i pełne wibrującej energii. Jak to możliwe, że skupia w sobie tak przeciwstawne cechy? Nawet się nad tym nie zastanawiasz. Onieśmiela cię swoją potęgą, odbiera mowę. Jego jasność, intensywna żółć zalewa horyzont, a równocześnie oświetla zielony krajobraz przed tobą.
            Drzewa, krzewy i różnobarwne kwiaty szumią, wesoło pobrzękując. Pnie sosen przypominają spiralki, są powyginane. Nawet ich korzenie – wystające ponad ziemię, niczym łapy czarownicy – przybrały płynne kształty. Czy one się przypadkiem nie ruszają? Czy i one nie są skumulowaną wibrującą energią? Nietrwałość i zmienność rzeczy. Co je tworzy, co jest w stanie utrzymać je w granicach? Co jest w stanie utrzymać w granicy… ciebie?
            Przechodzisz przez mały lasek, sycąc się zielenią mchu, wspinającego się po drzewach. Mała alejka prowadzi na polankę, z której pięknie widać horyzont. Zieleń przytulona do błękitu nieba harmonijnie tworzy nowy rodzaj wibracji.
            Czujesz wypełniającą cię energię. Twoje ciało – czy to materialne czy eteryczne czy duchowe – drży. Po prostu. Przygotowuje się do nowego rodzaju transformacji. Pragnie się urzeczywistnić, wyrazić. Otwierasz usta, wydobywa się z nich niezrozumiały pomruk, potem drżący, cienki głos. Dostrajasz wibracje. Uwalniasz energię i pobierasz ją równocześnie. Zielono-błękitny horyzont przecina wysuwająca się leniwie Góra. Z daleka wydaje się delikatnie niebieska, ale im większa się robi tym ciemniejszy staje się jej kolor. Przechodzi z niebieskiego w intensywny, głęboki granat, a następnie niesamowity, tajemniczy fiolet.
            To jest Góra. Oś Wszechświata.
            Czujesz, jakby wszystkie energie, które zaobserwowałeś zaczęły jeszcze bardziej wirować. Tańczą w powietrzu tworząc nowe konstelacje na niebie. Wszystkie kolory zlewają się w jeden i choć zachowują swe barwy, tworzą równocześnie coś nowego. Ledwo dostrzegalną poświatę. Rozrasta się, sięga nieskończoności, delikatnie ją muska. Wszystko, co widziałeś rozpłynęło się w pejzaż barw i dźwięków. A te są najbardziej niezwykłe. Właściwie prawie niesłyszalne, ale dobrze wiesz, że to TEN niski ton, który towarzyszy ci od początku. Przepływa przez różne częstotliwości. Dotyka barw, zapachów. A te z całą swoją feerią smaków wypełniają powietrze.
            Obraz nie jest już wyraźny, ale to, co widziałeś wciąż pozostaje realne. W tobie. Nagle odczuwasz w sobie moc pozwalającą postrzegać rzeczy. Twoje myśli skupiają je w sobie i czynią widzialnymi. Jeśli zechcesz możesz rozmyć je w przestrzeni, zatrzeć ich granice i wypłynąć w przestrzeń. I poprzez nią. Lecz, jak tylko poczujesz chęć wejścia w czasowość, skupiasz myśli i Tworzysz rzeczy. Krótkim sygnałem dajesz im pole do rozwoju. Energie oraz wibracje pracują i budują Rzeczywistość.
            Spoglądasz w dół.
            Pod swoimi stopami masz mieniące się delikatnym fioletem i bielą skały. Są w nich też czerwone drobinki i odbijane pomarańczowo-żółte promienie Słoneczne. Nawet kilka zielonych drzew i ich kołyszące się, spiczaste korony znalazły swoje miejsce na gładkiej skale. A na ich tle błękitno-niebieskie niebo. Twoje nogi wsiąkają w skały, zapadasz się w nich. Pochłaniają cię barwy, kolory, zapachy i smaki. Ale równocześnie jesteś jakby z boku tego wszystkiego.
            Czujesz przepływające spokojnie wibracje. Wszystko na swoim miejscu. Twoja Góra pochłania cię, trawi, aby za chwilę wypluć ponownie.
            To wir, który porusza się po nierównomiernych okręgach. W miejscach przecięcia się tych linii horyzontów następuje przeskok, transformacja, nowy rodzaj wibracji wchodzi w nasze życie.
            Jaskinia jest ciemna.
            Ale to może wcale nie jest jaskinia.
            Otwórz oczy. Znajdujesz się w na Ziemi. Jednej z wielu planet. Połączony z energiami i wibracjami całego Wszechświata. On tańczy dla ciebie i w rytm twojej melodii, ale jeśli tylko mu pozwolisz – sam poprowadzi ten taniec. Pokaże ci drogi, o jakich mogłeś nawet nie pomyśleć.
            Urzeczywistnienie i uwewnętrznienie. To właściwe słowa, by opisać Podróż.
            Muzeum Świadomości otwiera swoje drzwi i pozwala ci wysiąść z Niebieskiej Kolejki. Pędziła tak prędko, że nawet nie byłeś w stanie tego dostrzec. A raczej – poruszała się poprzez czasoprzestrzeń całkowicie łamiąc i przekraczając granice. Równocześnie jednak pewne ustanowiła.
            Wypełniony światłem, przestrzenią i harmonią możesz wrócić do domu.
            Ale czy przypadkiem nie byłeś w nim przez cały czas?


To była ostatnia lekcja Muzeum Świadomości.



~~~~

~Świątecznie życzę wszystkim nieustannych narodzin - Światła, Ognia - Chrystusowej Miłości wewnątrz Was.~


Komentarze