Dostrojenie {o dźwięku}

Dźwięk


Dźwięk to urzeczywistnienie zamysłu.
Dźwięk to znak realności, zaznaczenie czegoś w świecie. Głos, słowa, to możliwość wyrażania tego, co wewnątrz oraz opisu tego, co na zewnątrz.
Dźwięk okala wszystko, jest kosmiczną stałą (pitagorejska „harmonia sfer”, powolny dźwięk ruchu planet itd.).
Dźwięk jest wywoływany. Jego ciągłość nie byłaby zauważalna, gdyby nie wywołanie dźwięków – choćby przez przyrodę, zwierzęta – świst wiatru, mruczenie, śpiew ptaków.
Cisza jest niesłyszeniem dźwięków, a nie brakiem dźwięków. Cisza istnieje w miejscu pomiędzy wdechem, a wydechem.
A dźwięk jest jak oddech.

To żadna nowość – oto krótki przegląd roli muzyki na naszej kulce zwanej Ziemią.

Społeczeństwa tradycyjne i archaiczne, plemiona Afryki, Ameryki Południowej, Australii, szamani i uzdrowiciele naturalni – to wszystko oparte zostało na scalającej społeczność muzyce. Dziś nazywamy to muzyką etniczną, ludową, folklorem. Dla nich nie ma takich podziałów – to muzyka, w dodatku muzyka dla każdego. Oznacza to, że nie ma granicy pomiędzy wykonawcą, a odbiorcą. Twórcami muzyki są członkowie społeczeństwa, plemienia, rodu. Brak tu podziałów na dobre – lepsze – gorsze – złe. Muzyka plemienna nie zna takiej hierarchii. Ma funkcję jednoczącą i rozrywkową. 

Nie istnieje kultura pozbawiona muzyki. Ale kultura to złe określenie – kultura i muzyka są nierozerwalne. Lepiej powiedzieć: dźwięk jest częścią natury. Natura ludzka i zwierzęca i natura świadomości i natura kosmosu jest dźwiękowa. Innymi słowy: ma potencjał muzyczny oraz nie istnieje bez dźwięków.
Czyli całą egzystencję (w szerokim rozumieniu) scala dźwięk. Jego wszechobecność stawia wszystko i wszystkich na jednym poziomie: jako istot dźwiękowych, a co za tym idzie... harmonijnych.
Religie i objawienia są związane z dźwiękiem, nie tylko ze względu na to, że na początku było słowo, ale też dlatego, że większość świętych ksiąg powstały w kulturze oralnej – w celu recytacji, śpiewu. Obrzędy religijne i rytualne składały się z tańca i śpiewu. Odpowiednie głoski mają przypisaną sobie moc stwórczą. Hinduskie mantry służą urzeczywistnieniu boskiego porządku na ziemi. Święta sylaba OM jest dźwiękiem wszechświata. Wszystko, co dotyczy Boga (w jakiejkolwiek formie) dotyczy także dźwięku – urzeczywistnienia.

Badanie poszczególnych częstotliwości wykazało, że istnieją dźwięki szczególnie zbliżone harmonicznej, uzdrawiającej melodii kosmosu oraz oddziałujące na poszczególne części ciała ludzkiego (skala solfeggio). To rzecz, którą można sprawdzić samemu. Wysokie tony i niskie tony – jak wpływają na pracę umysłu i na samopoczucie? Muzyka pełna harmonii i spokoju, a skrzeki i jazgot? Muzyka oparta na schematycznym, hipnotyzującym rytmie, a improwizacyjna, nieprzewidywalna seria dźwięków? Każdą odbieramy inaczej, to co dzieje się w przestrzeni pomiędzy słuchaczem, a dźwiękiem jest muzyką.

Muzyka to kombinacja najróżniejszych możliwości dźwiękowych.
Współcześnie mamy zalew takich kombinacji. Dźwięki otaczają nas w każdym przejawie cywilizowanego życia. Często oparte na hipnotycznej formule, dzięki której człowiek nawet nie wie, na jakich falach jego umysł pracuje, ponieważ dźwięki skutecznie go zniewoliły. Tymczasem wystarczy wyciszyć się na muzykę z radia i nagle czujemy się jakby w innym świecie. Sama cisza potrafi zdziałać cuda, ocucić ze zniewolenia dźwiękiem.

Dopiero wtedy możemy spróbować poznawać go tak naprawdę – jego przejawy w świecie: począwszy od natury, poprzez dźwięki wytwarzane przez człowieka, kończąc na dźwiękach miasta i maszyn. A może okaże się, że muzyka maszyn to muzyka natury? Oparta na podobnym schemacie, bliższa sercu, niż mogłoby się wydawać?

Tutaj zaczyna się prawdziwa nauka słuchania. Możemy pozwolić muzyce zabrać nas w podróż. Świadomie odnaleźć spokojne miejsce pomiędzy wdechem, a wydechem i stąd uczestniczyć w bogactwie dźwięków.


Czym jest świadomość dźwięku?

 Nie jest to umiłowanie muzyki, ani wrażliwy słuch. Nie jest to tzw. muzykalność, ani poczucie rytmu. Nie jest to wiedza o dźwięku czy muzyce, ani umiejętność ich rozpoznawania i opisu. Jednakże świadomość dźwięku zawiera w sobie to wszystko i jest zarazem czymś więcej. 

Świadomość to stan równowagi, dzięki posiadanej wiedzy (z wnętrza); to wolna wola (świadomość wyboru), możność kreacji. Świadomość dźwięku to uważność. Umiejętność słuchania, do której wcale nie potrzeba wyborowego słuchu (i słuchu w ogóle). I wreszcie – to relacja. Współistnienie, ponieważ dźwięk wypływa skądś i trafia gdzieś, albo okala i istnieje w miejscach, w przestrzeniach, w których obecne są inne zjawiska, przedmioty, osoby. Dźwięk jest łącznością pomiędzy najróżniejszymi sferami.


W tym miejscu zadajmy pytanie: czy dźwięk, który wypływa ze mnie, jest kompatybilny z harmonijnym dźwiękiem świata?

Czy w ogóle można arbitralnie stwierdzić istnienie dźwięku świata? To nic innego, jak ten dźwięk, którego jesteśmy świadomi. To indywidualna sprawa, jak go nazwiemy, jak będziemy z nim obcować i co dla nas będzie oznaczał. Dźwięk jest jednak jeden i jego źródło i harmonia pozostaną niezmienione, ponieważ nie jest on przedmiotem bezpośredniej obróbki zewnętrznej. Chcę przez to powiedzieć, że istnieje rdzeń dźwięku, który pozostanie nigdy nienaruszony, niewywołany, ponieważ wywołany może zostać tylko w intymnej relacji z każdym indywiduum istniejącym na świecie. Co oznacza, że nawiązanie takiej wewnętrznej relacji, która jest po prostu przebudzeniem świadomości, stanowi możliwość dostrojenia siebie do dźwięków wszechświata.


Brzmi abstrakcyjnie? Dźwięk sam w sobie jest przecież abstrakcją, a i tak wiemy o jego istnieniu. Niektórzy nawet całe swoje życie poświęcają pracy z dźwiękami. A są i osoby, dla których dźwięki niewiele znaczą. Ale czy na pewno? Czy to, że ktoś nie słucha muzyki, nie jest jej fanem, oznacza, że jest odcięty od świata dźwięków? Cisza jest przecież drugą stroną monety!

Należy więc zapytać, jaki jest twój, osobisty stosunek do świata dźwięków? Poobserwuj ten świat – wyjdź na spacer i chłoń nie tylko widoki, ale też dźwięki: miasta, lasu, porannego ogrodu. Choćby dźwięki twoich kroków, skrzypiącego śniegu pod stopami. A kiedy usłyszysz muzykę – poczuj ją, odnajdź w niej szczerość lub zakłamanie. Relacja z muzyką (i dźwiękiem) jest aktem twórczym, zakotwiczonym w chwili. 

Wiemy to dzięki uczestnictwu w koncertach – tam obcowanie z dźwiękiem jest osadzone w momencie. Ale co z codziennym obcowaniem z muzyką? Właśnie tu należy zachować uważność. Świadomość nie zna przecież czasu, dźwięk jest ciągły, wywoływany w określony sposób w chwili i w łączności z podmiotem słuchającym. 

Słuchanie, relacja z dźwiękiem odbywa się w przestrzeni ponadczasowej. I tylko tutaj może stać się czystą muzyką, pełnym doświadczeniem. A także w tej przestrzeni dźwięk może zostać wywołany, stworzony. Do obcowania z dźwiękiem potrzebny jest więc człowiek w całości – nie poszczególne zmysły, tylko wielowymiarowa osobowość, która odczuwa.

Zachęcam wszystkich do nawiązywania relacji z dźwiękami i szukaniem go w sobie. Oraz do słuchania – kto wie, kiedy z ciszy wyłoni się poszukiwana przez nas odpowiedź na nurtujące pytanie, albo po prostu spokój, o którym zapomnieliśmy w tym dźwiękowym potrzasku współczesnego świata - będącego też bogactwem i kopalnią inspiracji, czekającą tylko na odważnego, który zechce ją świadomie poznać. 



Zdjęcie wykonane na AudioShow 2015, Warszawa.

Komentarze