Transgresja mistyczna, czyli o Bogu

Pewien post zatytułowałam transgresja mistyczna i zaznaczyłam, że jest w niej miejsce dla Boga, lecz nie wyjaśniałam nic poza tym. Nadszedł czas powiedzieć o Nim "wprost". Temat delikatny i być może ciężki do zrozumienia i przetrawienia, ale to naturalna część drogi - poznać swojego Ojca i zaakceptować jego istnienie, tak jak akceptujemy istnienie Matki. Wszystko odbiciem w naszym codziennym, materialnym życiu. Pozdrawiam słonecznie. Niech Słoneczniki kwitną w Waszych ogrodach.



Transgresja mistyczna,
czyli o Bogu

Kiedy coraz bardziej się odkrywamy i odrywamy, kiedy dokonujemy nieustannych transgresji i (o zgrozo) uświadamiamy sobie jej istnienie – zbliżamy się coraz bardziej do Boga.  
Używam słowa Bóg, co można rozumieć równoznacznie ze słowem OJCIEC. Tak jak mamy Matkę (Ziemię), mamy też Ojca.
Jeśli nie chcecie widzieć tu Boga, to „przykro mi”, ale on JEST. Lecz nikt wam go nie przedstawi i nie ukaże. Pod postacią metafor i wszelkich innych „zastępników” wszystko wciąż będzie obrazowało pewną część przejawów Boga. Dla przykładu: ogień, Słońce, energia, kosmos, karma. To nie są „zastępniki”, bo zupełnie nic nie zastępują. Tylko wyrażają pewną formę. Nie możemy mówić o Bogu, bo nic o nim nie wiemy oprócz tego, że jest i oddziałuje. Poprzez to oddalenie zbliżamy się do niego, ale każdy sposób opisu bezpośredniego znów wtłoczy nas w myślenie schematyczne. A to, jak już wiemy czyni odwrotny skutek. Próbując również przybliżyć komuś postać Boga, pomóc komuś w ujrzeniu – zaakceptowaniu Go – czynimy wielki błąd. Bo jedyne, co możemy zrobić to wspomaganie w Drodze, w tworzeniu. Dawanie i przyjmowanie.
Bóg nie jest do mówienia o nim. To wielce intymna sprawa. Jednostkowa, indywidualna, a zarazem – to ciężko zaakceptować – obiektywna. Tak po prostu jest. Dlatego nie mówię o Bogu dużo. Lecz niektóre relacje naprawdę mogą być oparte na odczuwaniu i respektowaniu istnienia Boga. Ich zrozumienie, doświadczenie i pełna akceptacja to wielki krok dla duszy. Dla człowieka, który różnymi sposobami próbował być wyżej, dążąc do wyimaginowanego celu. To wszystko jest tu i dzięki respektowaniu boskiego prawa istnienia otwieramy sobie drogę piękna i miłości, którą wskazywał Wcielony (Jezus, jako symbol paradoksu i osoba). Pokazując nam dwoistość. Dualizm.
            Bez otwartego przyznania Bogu istnienia nie mogłabym teraz przejść do właściwego tematu – do przekraczania granic. Oczywiście chodzi o granice nie tylko mentalne, ale i na wyższych poziomach abstrakcji oraz słów i symboli. W pewnym momencie napotykamy pustkę i cofamy się, lękamy, chowamy lub ignorujemy jej istnienie. To naturalna reakcja ciała na bodźce.
            Zdziwiony?
            Zapytasz zapewne skąd bierze się ta pustka. Lęk przed opuszczeniem strefy bezpieczeństwa? Przed nowym? Tak, zdecydowanie. Przyczyn będzie całe mnóstwo, ale ostateczna okaże się taka: BÓG. Nie przyznajemy tego, więc po prostu omijamy ten fakt. On jest jednak ważnym elementem, choć nie chcę ujmować Go jako elementu, w budowaniu relacji. Odzierając się z ram i schematów, przekraczając kolejne konstrukcje myślowe, dosłownie ogołacamy się. Upustynniamy.
            Lęk bezbronnego dziecka porzuconego na środku pustyni.
            Ciało nie zna Boga. Bo gdyby go znało nie byłoby ciałem. Więc reaguje strachem. Nie ignoruj nigdy lęku, jest czymś normalnym. Dzięki niemu wiesz, że jesteś i że On jest. I możecie współistnieć w przestrzeni. To pokazać potrafi muzyka, która poprzez harmonizację różnych dźwięków i fal wyraża emocje i wszelkie umysłowe abstrakcje.
            Zaakceptować istnienie Boga w tym momencie pozornego odsunięcia od czegokolwiek, kogokolwiek. Kiedy przestraszeni, zestresowani szukamy ucieczki, plastra na rany – zamiast się chować zaakceptujmy to, co jest po drugiej stronie. Co nas czeka za granicą? Zawsze będzie to przestrzeń, którą możemy zapełnić swoim kreatywnym działaniem. Relacja to również działanie! Więc już wiesz, co robić – docenić swoją najgłębszą indywidualność i prawo do tworzenia, wyrażania. Za kolejną granicą, która przenosi twoją świadomość dalej, pokazuje ci prawdziwy wymiar pustki, nieuchwytności, czeka spokój. Przestrzeń, ta przecież jest pustką, ale równocześnie to w tym bezmiarze współistniejemy z Bogiem.
            Spójrz na swój lęk. On jest - naturalny, to miejsce, w którym trzeba zaakceptować. Przestrzeń pozornie najdalsza od spełnienia. Właśnie w tym istnieniu jest Życie.



Komentarze