Świadomość, a wiedza
Świadomość, a wiedza
Świadomość
z samej definicji wiąże się z wiedzą. Należy jednak odróżnić wiedzę wypływającą
ze świadomości, czyli taką, która nadaje jej (świadomości) treść i formę, od
wiedzy rozumianej potocznie.
Sam siebie zapytaj – czym jest
wiedza?
Tym, co wiem.
Zdobywamy
wiedzę w toku wychowania, nauczania, z książek, z mediów i oczywiście
doświadczenia. Staje się więc ona istotną treścią naszego umysłu. Istotną do
tego stopnia, że już w okresie dzieciństwa zaczynamy się poprzez nią definiować.
To z jej perspektywy oglądamy świat, wydajemy osądy i rozwijamy swoje
zainteresowania. Często nawet nie zastanawiamy się czy ta wiedza jest uznana
powszechnie. Z reguły jesteśmy o tym przekonani.
Moja
koleżanka wyznała niedawno, że dopiero po dwudziestu latach życia dowiedziała
się, że tapczan nie jest dywanem! Jak wiele podobnych przykładów moglibyście
przytoczyć z własnego życia? I to znacznie „poważniejszych” niż kwestie nazw, a
pewnych prawideł rządzących światem, które przecież co chwila ulegają zmianie.
Po pierwsze
musimy więc być z naszą wiedzą „na czasie”. Świat przekształca się w
niesamowitym tempie i również ludzie muszą się do tego przystosować. Poszerzamy
więc swoje słowniki o nowe pojęcia, robimy miejsce dla nowych odkryć i usuwamy
stare poglądy, które w toku badań okazały się nieaktualne, albo całkowicie
fałszywe.
Po drugie
musimy zdawać sobie sprawę, że tak naprawdę… nic nie wiemy.
W taki
sposób można zobrazować status wiedzy w bardzo subiektywnym ujęciu. Jak to
jest, kiedy spojrzymy z szerszej perspektywy? Wiedza okaże się czymś o wiele
bardziej uniwersalnym, niezależnym. Zdobywana na drodze badań, doświadczeń,
jest budulcem naszego świata. Czymś niepodważalnym. I wreszcie - wiedza
nieodłącznie kojarzy się z nauką.
Nauka
zdominowała współczesny światopogląd, ale oczywiście nie była z nami od zawsze.
Dopiero w XVIII wieku, czyli w epoce tzw. oświecenia, naukowy i
racjonalistyczny pogląd na rzeczywistość ukształtował się i na dobre zadomowił
w światopoglądzie przeciętnego człowieka. Nastąpiło odrzucenie wszelkich norm i
schematów wynikających z tradycji religijnej. Filozofię i literaturę
oczyszczono z mistycznych i zabobonnych przesłanek. Stawiano na prostotę umysłu
i odkrycia technologiczne. Bardzo dużo zawdzięczamy temu umysłowemu oświeceniu.
Tylko umysłowemu, bo tylko rozum został wtedy oświecony. Pojęto jego potęgę w
dążeniu do zdobywania wiedzy, choć warto zaznaczyć, że nie był to ślepy pogląd
na ludzką nieomylność. Wręcz przeciwnie, narodził się równocześnie sceptycyzm,
który pozwolił na krytyczne badanie dosłownie wszystkich ludzkich działań.
I chociaż
owy sceptycyzm, wyrwany ze starożytnej greckiej filozofii, uległ
zniekształceniu, to zmusił nowożytnego człowieka do nieustającego rozwoju w
dziedzinie naukowej. Wiedza do dziś, aby uznać ją za pewną i formalną, musi
przejść szereg testów i prób, a i tak ostatecznie może okazać się błędna.
Niestety w tym miejscu zdrowy rozsądek chowa głowę w materialistycznej wygodzie
i godzi się przyjmować wszystko, co nauka uzna, choćby pobieżnie, za wiedzę
właściwą i pewną.
Mamy
tendencję „łykać” to, co mówią naukowcy. Jesteśmy wręcz przeświadczeni o ich
nieograniczonej mądrości, podczas gdy oni sami są (albo powinni być) świadomi
niepewności własnych metod badawczych. Bo takie w istocie są. Próby uogólnienia
pewnych tez na drodze kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu eksperymentów w
ostatecznym rachunku mogą nie dać nam żadnej odpowiedzi, a jedynie schludną
regułkę, opis, teorię, które nijak mają się do życia.
Gorszym
przyzwyczajeniem współczesnych ludzi jest jednak branie czyjegoś doświadczenia za swoje. Czytamy książki lub słuchamy
innych i przyjmujemy idee, poglądy, bo pasują jako tako do naszego świata
wewnętrznego. Czasem wydaje się, że pasują idealnie, ale zapominamy wtedy, że
przecież jesteśmy zupełnie innym człowiekiem od tego, kto owe poglądy
przedstawia. Liczy się tu nie tyle pochodzenie, sposób wychowania, ale przede
wszystkim doświadczenia i bagaż wiedzy, który już posiadamy, a także to nasze
najgłębsze, definiujące nas ja.
W taki
sposób zbliżyliśmy się do pojęcia świadomości. Jeśli świadomość jest wiedzą
pochodzącą z wewnątrz, albo jest wiedzą o możliwości rozwoju, to doświadczenie
stanie się jednym z najważniejszych jej budulców. Świadoma wiedza pozwala nam
na filtrowanie wszystkiego, czego dowiadujemy się z zewnątrz. Do naszych
najgłębszych struktur przechodzą tylko takie idee, których mogliśmy sami
doświadczyć, przekonać się o nich na „własnej skórze”. Poczuć. Wtedy jednakże
nie są już pojęciami i schematami, w jakie wtłoczone są, aby móc je wyrazić w
świecie. W świadomości stają się częścią nas, częścią doświadczenia oraz Drogi,
którą podążamy.
Czy wszystko poza tą wewnętrzną
pewnością nie jest wiedzą?
Wiedza jest
słowem. Jest pewnym określeniem, które dziś ma już tak wiele barw, że nie ma
sensu roztrząsanie którejkolwiek z nich. Ważne jest jednak, żeby nie przeciążać
swojego umysłu wiedzą. Zachować świeżość wypływającą ze świadomości. Ta właśnie
świeżość, wraz z podążaniem swoją czystą ścieżką, pozwoli cieszyć się życiem
bez zbędnych napisów. Dlatego tak często piszę o niewiedzy, jaka leży w naszej najgłębszej warstwie. Wszystko jest
bowiem pojęciem i opisem. Teorią. Wiedza świadoma ma w sobie piękno i prostotę,
bo tak naprawdę… nie istnieje w żaden możliwy sposób. To, co stało się nami,
naszą częścią, rozmywa się w tej przestrzeni i dopiero, gdy chcemy opisać to
komuś, wyrazić światu – okazuje się pewnym rodzajem wiedzy. To, co napisałam
również tym jest. To wiedza wypływająca ze mnie, ale wcale nie czuję, jakby
mnie obciążała. Co innego, kiedy próbujemy wepchnąć książki, obliczenia i
badania w ten czysty stan świadomości, kiedy zaśmiecamy umysł. Ciągłe myśli,
próby dopasowania tych niezgrabnych klocków do siebie, aby pasowało do jakiegoś
wewnętrznego przeświadczenia o właściwości… Nie! Raz a dobrze powiedzmy nie i
uderzmy pięścią w stół, jak prawdziwy mężczyzna, nawet jeśli nim nie jesteśmy!
Uderzmy pięścią w stół, dając samemu sobie znak, że trzeba trzymać się swojej
świeżości i brać odpowiedzialność za własną głowę.
Czysta
świadomość jest prawdziwą i piękną wiedzą. To, co do niej napływa ze świata
jest niemniej wartościowe i niemniej przydatne, ale na pewno nie w tych
sferach. Bo po prostu świadomość nie operuje żadnymi rozumowymi pojęciami. W
niej wszystko jest. Gdy dowiadujemy się czegoś i to pasuje do naszej
wewnętrznej koncepcji, wcale nie musimy tego dopasowywać i szukać punktów
wspólnych. To stanie się samoistnie. Będzie tym, co wiemy.
To jakaś
głęboka filozofia? Nic z tych rzeczy. Okaże się proste i przejrzyste jeśli
tylko zechcemy naprawdę pomóc sobie w przyjemniejszym funkcjonowaniu i oczyścić
umysł z niepotrzebnych myśli. Bo z perspektywy tej najgłębszej warstwy jedyne
co możemy zrobić… to odetchnąć i uśmiechnąć się do tej Chwili.
~~~
Komentarze
Prześlij komentarz
Podzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami lub uwagami, zapraszam :)