DRŻENIE. Nów ostatni w Roku.


18 XII 2017r.
Nów ostatni w Roku




Drżenie




     Ból przeszył jej ciało. Rozgościł się w nim zaskakująco szybko, ogarniając stopniowo także umysł i zatruwając serce. Biło ono nierównym rytmem, w oszołomieniu, zagubieniu, i nie prosiło wcale o uwagę, czy pomoc. Samotnie czekało na czucie spokoju, gdy pozbawiony znaczeń i odniesień ból ustąpi... jeśli...
    Zmyły również dawały cierpienie. Wzrok, słuch, węch, dotyk, smak - jakby otumanione dużą ilością alkoholu, zatracały swoje powołanie. Nie mogła patrzeć, więc zaciskała mokre od łez powieki. Słonawy posmak własnej rozpaczy osadzał się na jej wargach i języku. W powietrzu unosiły się drobinki kurzu, a zaduch pomieszczenia zaczynał nabierać kształtów, mógł zgnieść, przydusić kobietę w każdej chwili. Odsuwała się więc w najdalszy kąt, otaczając kołdrami, poduszkami, kryształami. Gorąco i zimno naprzemiennie targały ciałem pozbawionym siły, by spróbować zrozumieć ten stan.
     I te dźwięki! Gdyby tylko mogła na dobre zniekształcić swe uszy i słyszeć wyłącznie śpiewy przedwiecznej mądrości, mieć ją wciąż w pamięci! Tymczasem zewsząd dobiegające głosy, okrzyki, słowotoki, bolesne zapętlenia w mowie, utykały w jej wnętrzu, wypełniały głowę. Otoczona nimi, uciskana ze wszech stron, wiedziała, że wydobywają się z...
    Pustki!
    Pustki! Pragnienie pustki nagle rozświetliło ostatnie bastiony wolnej emocji. W tej pustce cisza mogłaby otulać kobiece ciało. Jakżeby tego pragnęła!
    Ta chwila... po stokroć przeżywana i myśl, która z wszechświata przybyła, wykluta z jego ciemności, z subtelnej (nie)materii. Kobieta mogła spojrzeć na tę myśl innym zmysłem, albo sobą samą w zadziwieniu. Coś jak strach przedarło się przez zwinięte w bólu ciało. Strach przed krokiem dalej, by faktycznie się obedrzeć z myśli, słów i wspomnień. Już bez bólu, tylko Ja... Jakie Ja? myśl zapytała - ona drgnęła, nie była sama. A jednak jakąś jedność poczuła ze wszystkimi zmysłami. Zlepione w świadomość, jedno czucie, naprawdę oderwały się od swojego powołania. I słowa, głosy rosnące wciąż w ukryciu jak demony - ucichły.
    W tej ciszy jedno zdanie przedarło się przez umysł kobiety.
    "Usłyszała nas, już wie."
     Zapadła cisza. Coś w niej miało rozbiegany, zaskoczony wzrok. Czy to już oznaka nadejścia wymarzonej Pustki? A ta - to śmierć? Wyzwolenie od bólu?
    Oddychała powoli, bojąc się czymkolwiek splamić to święte milczenie. "Przejrzałam samą siebie", szepnęła w myślach, a one ciche. Nic nie odbiło się nieskończonym echem, potokiem zawodzenia, płaczu, drżenia wszystkich kończyn. Powolne oddechy ukoiły rozdygotane ciało. Łzy wniknęły w skórę twarzy, oczyszczając ją, wtapiając się w kobietę, jak ona teraz w samą siebie. I już powietrze spokojnie błysnęło swym mroźnym, rześkim oddechem.
    Ona, rozciągnięta we własnym jestestwie, mruczała zapomniane dawno kołysanki dla istot, które zaplątały się w sobie. A tak naprawdę śpiewała dla siebie,
a poprzez to
dla świata.
Wszakże od początku była z nim jednością.






~~~~



Księżycowej energii postanowiłam poświęcać chwilę z piórem.
Kobiecej mocy postanowiłam poświęcać chwilę z piórem
Spokojowi Ducha 
Oddechom pełnym odwagi
Światłu poranka

Z dedykacją dla Kobiet Księżycowych,
Martyna 


Komentarze